czwartek, 3 kwietnia 2014

6. Postanowienie

Patrzyła z przerażeniem na dwóch mężczyzn stojących naprzeciwko siebie. Jeden trząsł się ze strachu a drugi stał niczym nie wzruszony. Krew pełno krwi, a ją zbierało na mdłości. Spojrzała kątem oka na Itachiego, który właśnie odpalił papierosa i stał niczym nie wzruszony. No tak znał go od dziecka, ona też ale nigdy nie była przy czymś takim. Masowy mord, nie potrafiła inaczej tego nazwać. Sou nagle upuścił pistolet który trzymał w dłoni i spojrzał na Shimizu, który stał niedaleko. Przygryzał mocno wargi, tak że niemalże leciała z nich krew.
-Głupi szczeniak- powiedział pod nosem i zaczął sięgać ręką do kieszeni, z której wyciągnął telefon. Wbił jeden przycisk i przystawił go do ucha.
-Trzeba posprzątać- po tych słowach się rozłączył i zbliżył do młodego chłopaka, który stał wpatrzony w swojego przeciwnika. Mimo iż to on do niego celował, to tylko on przeżył, reszta została zabita i to jego bronią.
-Nowy garnitur- powiedział do siebie Sousuke i zaczął powoli się odwracać w stronę samochodu.
-Prowadzę- powiedział Itachi widząc że kumpel jest postrzelony. Wiedział ze go to bolało, ale na jego twarzy nie było tego widać. Jak zawsze była spokojna i opanowana.
-Potwór- szepnął dzieciak i opadł na kolana. Zielonooki zatrzymał się na chwilę i spojrzał za siebie po czym prychnął i ruszył dalej. Jego przyjaciel przyglądał mu się uważnie. Uśmiechnął się mimowolnie pod nosem. Był taki niepozorny, ale umiał o siebie i innych zadbać, był niczym maszyna broniąca bliskich. To nie było jego pierwsze zabójstwo. Pamiętał tamten dzień, gdy pierwszy raz zobaczył go naprawdę zdenerwowanego, więcej go takiego nie widział. Tamten jeden raz jego druga strona ujrzała światło dzienne. Usiadł na miejscu pasażera i delikatnie się skrzywił. Nie raz już był postrzelony, ale ta rana mu dość dokuczała.

Słyszał że coś się dzieje, ale nie chciało mu się wstawać. Zresztą tu zawsze coś się działo, w końcu cała rodzina należała do Yakuzy, więc nie mieli spokojnego dnia. Słyszał jak Obito biega zdenerwowany po domu budząc niemalże wszystkich. Cieszył się że nie było ani jego wuja ani ojca bo wtedy mogłoby być nie przyjemnie. Chodziło o Rin, jak zwykle zresztą. Wkurzała go, wiedziała że jest brzemienna i odstawiała takie cyrki, zresztą nie bardzo za nią przepadał, tak więc mało go to interesowało. Słyszał kiedy wrócili i różne krzyki i przekleństwa. Nie interesowało go to, ale wolałby żeby zachowywali się ciszej ponieważ chciał iść już spać. Był zmęczony do tego musiał teraz jeszcze uważać na pewną dziewczynę w szkolę więc miał więcej do roboty niż zazwyczaj. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem na wspomnienie o różowo włosej. Robiło się coraz ciszej, aż w końcu nie było nikogo słychać. Odetchnął bo w końcu mógł zasnąć, ale nie długo było dane mu się nacieszyć tą błogą ciszą. Usłyszał głośne walenie do drzwi, a potem czyjeś wtargnięcie. Zdenerwowany zszedł szybko z łóżka i otworzył drzwi od swojego pokoju. Chciał coś krzyknąć na intruzów, ale obok niego przebiegła zielonooka. Nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi. Odwrócił się za nią i w ciszy patrzył jak znika za zakrętem. Był ciekawy co tu robi, nawet nie wiedząc kiedy nogi poniosły go same za nią.

Gdy tylko znaleźli się pod rezydencją Uchiha, Kouta zapukał, ale ona nie chciała czekać dłużej wiec od razu wtargnęła do domu. Kiedy była młodsza zawsze to robiła, a nie dużo się dla niej zmieniło wiec wiedziała, a raczej miała nadzieje że nie będą mieli jej tego za złe. Pamiętała ciągle gdzie jej brat posiadał pokój w tej rezydencji i szybko kierowała się w tamtą stronę. Nie rozglądała się, w głowię ciągle miała obraz starszego brata we krwi. Nie wiedziała kiedy to się stało, nie pamiętała, ale ciągle widziała go jak cały we krwi, od ran ciętych od kul pistoletu. Zawsze miała ten obraz w głowię, gdy słyszała że został ranny. Mimo iż nie widziała go nigdy w takim stanie to wiedziała że to wspomnienie na pewno kiedyś się wydarzyło, a nie ubzdurała sobie. Nie pukając wbiegła do pokoju brata i stanęła jak wryta. Widziała jego zdziwione spojrzenie skierowane w jej stronę. Stał bez koszulki w spodniach od garnituru. Z łopatki sączyła mu się krew. Nawet nie wiedząc że wstrzymuje powietrze, wypuściła je nagle i powoli do niego podeszła.
-Co tu robisz?- zapytał odkładając przekrwioną koszule na fotel. Dotknęła jego rany, ale jego wyraz twarzy sienie zmienił. Wiedziała że go to bolało, ale nie potrafił tego pokazać.
-Pomogę ci- powiedziała spokojnie, a on nie kłócąc się usiadł na krześle. Podeszła do jednej komody z której wyciągnęła wszystko co było jej potrzebne. Zawsze trzymał tu rzeczy do opatrywania ran. Ze względu że należeli do gangu nie mogli iść do lekarza z takimi ranami, więc w rodzinie zawsze był jakiś medyk. Odkaziła ranę, po czym wzięła szczypce i zaczęła powoli wyciągać kulę. Starała się robić to delikatnie i powoli by nie sprawiać mu zbyt wielkiego bólu. Nie robiła tego pierwszy raz i mimo iż wolałaby nie widzieć go w takim stanie to wiedziała też że na pewno nie robi tego po raz ostatni. Gdy tylko skończyła to zaszyła ranę po czym przykleiła plaster. Weszła do łazienki gdzie przemyła ręce i wróciła do pokoju. Jej brat zdążył już coś na siebie nałożyć, ale jego wyraz twarzy pokazywał ze był już zmęczony. Rozejrzała się po pokoju i lekko się uśmiechnęła. Nic się tutaj nie zmieniło odkąd ostatni raz tu była.
-Masz coraz więcej blizn- powiedziała zatroskanym głosem, a on delikatnie się uśmiechnął.
-Nie ważne ile blizn będę posiadał, póki mogę was chronić- powiedział pokazując że może się do niego przytulic. Nie czekając dłużej wpadła w jego ramiona wtulając się. Mimo wszystko ramiona braciszka były miejscem gdzie zawsze czuła się bezpieczna.

Widział jak jej różowe kosmyki włosów znikają w pokoju Sousuke, więc i on tam zaczął się kierować. Jednak gdy już znalazł się przed drzwiami nie wszedł do środka tylko stanął tak by móc tam zajrzeć. Widział jak zaczyna wyciągać kulę z łopatki brata i uśmiechnął się pod nosem. Widział jej opanowanie i zero strachu, gdyż wiedziała co robi. Oparł się o ścianę i przymknął oczy. Tak dobrze pamiętał ten czas.

Wszedł niedawno co do gimnazjum, a jego problemy robiły się coraz większe. Dość że ostatnio wuj zaczął od niego więcej wymagać to jeszcze zauważył że coraz więcej podejrzanych osób kręci się wokół niego. Starał się zawsze wracać do domu z kimś by nie wpaść czasem na nikogo kto mógłby mu zaszkodzić. Jednak pewnego felernego dnia wracał późno z meczu. Biegł do domu bo było już dość ciemno. Nie bał się, ale gdyby ojciec dowiedział się że wrócił tak późno sam, to na pewno dostałby ochroniarzy. Nie wiedział skąd i dlaczego, ale w pewnym momencie usłyszał strzał. Zląkł się, ale nie przestawał biec. Nie odwracał się ani nic, kolejny strzał i ból. Zboczył z drogi, narastający ból w ramieniu dawał o sobie znak. I wtedy naprawdę nie wiedział dlaczego to zrobił, ale było to jego jedyne wyjście z tej sytuacji. Do domu miał jeszcze spory kawałek, a tutaj był prawie na miejscu. Trzymał się mocno za bolące ramię. Znalazł jakiś kamień i rzucił nim w okno w którym słabo paliło się światło. Nie musiał długo czekać bo po chwili okno się otworzyło i wyjrzała z niego dziewczyna o różowych włosach. Uśmiechnęła się do niego i po chwili otworzyła drzwi tarasowe, którymi wszedł. W domu było ciemno co oznaczało że znów była sama. Westchnął tylko i zaczął kierować się do jej pokoju. Nie odezwała się do niego ani słowem. Gdy tylko znalazł się u niej odkleił rękę od bolącego ramienia i ujrzał pełno krwi. Po chwili krzyk dziewczyny sprowadził go na ziemie. Cała koszulka była we krwi, a ona trzęsła się ze strachu. O niego co było najśmieszniejsze.
-Sakura musisz mi pomóc- powiedział do niej spokojnie, ale nie potrafiła się uspokoić.
-Krew, tyle krwi, co się stało, ja…- usiadł zrezygnowany na podłodze i spojrzał na nią.
-Możemy o tym pogadać jasne, ale wiesz kula mi może coś uszkodzić jeżeli będziemy dłużej czekać albo się wykrwawię, ale możemy pogadać.- po tych słowach się uspokoiła i wykonywała każde jego polecenie. Wszędzie było dużo krwi, ale dziewczyna już się nie trzęsła. Bolało go jak cholera i o tym wiedziała, ale starał się tego jej nie pokazywać. Gdy skończyła posłała go do łazienki i przyniosła ubrania brata. Rozłożyła futon w swoim pokoju i zadzwoniła do jego rodziców, że jest sama i się trochę boi dlatego chciałaby żeby został. Zgodzili się, jak zawsze na jej prośby. Tej nocy coś się zmieniło. Wtedy miał wrażenie że to on jakby wciągnął ją w ten świat jeszcze bardziej. Wytłumaczył jej trzy po trzy co się stało, ale wiedział że to jej nie zadawalało.

Od tamtej pory dziewczyna coraz częściej przeglądała książki o medycynie i coraz częściej zaszywała jego rany. Uczyła się trochę u Rin przez co nabyła wprawy. Uśmiechnął się znów do siebie i znów zajrzał do pokoju. Zdziwił się widząc ten obrazek. Sou stał z wyciągniętymi rękoma w jej stronę, a na jego twarzy istniał taki błogi spokój, jego wyraz twarzy, nigdy nie widział u niego tego wyrazu twarzy. Oderwał wzrok od nich i znów udał się do swojego pokoju. Nie chciał już na to patrzeć, mimo iż wróciła i cieszył się gdzieś tam w głębi to także przeklinał na wszystkich za to że pozwolili jej wrócić do tego świata.

Obudziła się dziś w naprawdę paskudnym humorze. Wczorajsze zdenerwowanie na kuzyna jeszcze jej nie przeszło i wiedziała że tak łatwo jej nie przejdzie. Spojrzała zaspanym wzrokiem na zegarek i znów upadła na łóżko patrząc w biały sufit. Nienawidziła samotności, czuła się wtedy taka pusta. Nie chciała nigdy zostać sama. Zrezygnowana zeszła z łóżka i zaczęła wykonywać wszystkie poranne czynności. Ubrała mundurek po czym wyszła z pokoju zasuwając za sobą drzwi. Nie kierowała się nawet do kuchni gdzie wiedziała że zastanie kuzyna. Po prostu wyszła z domu.  Zdezorientowana patrzyła jak kilku ludzi jej się kłania przed domem. Przygryzła delikatnie wargę, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Zapomniała już jak to jest, gdy wychodzisz z domu i tylu ludzi ci się kłania, bo dla nich jesteś „panienka”. No tak poza granicami Japonii, czuła się wolna od tego wszystkiego, a teraz to wróciło. Jej przekleństwo. Jej nazwisko Hyuga.
-Ohayo minna- powiedziała z delikatnym uśmiechem i zaczęła przechodzić. Starała się iść dość szybkim krokiem, bo wiedziała że jeszcze któryś zaraz zakabluje i będzie musiała jechać z kuzynem do szkoły. Poczuła nagle szarpnięcie w drugą stronę. Była gotowa już coś za pyskować, bo była niemalże pewna że to Neji. Odwróciła się na pięcie z grymasem na twarzy.
-Zostaw….!- nie dokończyła, gdyż nie mogła uwierzyć własnym oczom. Przed nią ukazała się tak dobrze znana jej blond czupryna i dość zdziwiony wyraz twarzy.
-Gomen- powiedział puszczając ją i uśmiechając się w jej stronę. Czuła jak rumieńce wychodzą na jej policzki, ale nic nie odarła tylko przełknęła cicho ślinę. Miała nadzieję że się zmieniła, że będzie przy nim odważniejsza, ale nic z tego. Dalej się przy nim czerwieniła i zamykała w sobie.
-Neji miał coś do zrobienia więc mam cię zabrać do szkoły- po tych słowach odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie. Nic nie mówiąc ruszyła z anim. Czuła się niesamowicie szczęśliwa, ale coś jej nie pasowało. Odwróciła się za siebie i zobaczyła kuzyna na werandzie. Tak jak myślała. Wiedział że jest dalej na niego wściekła dlatego też wysalał Naruto po nią, żeby sam nie musiał jej zawozić by nie budować jeszcze większego napięcia między nimi. Podziękowała mu w duchu, a wściekłość na niego gdzieś się ulotniła. Pomachała mu i widziała jak na jego twarzy maluje się delikatny uśmiech. Ruszyła znów za Naruto dotrzymując mu kroku, tak ten dzień może być wyjątkowy.

Wstała dziś wcześniej niż zwykle. W domu jak zawsze było już cicho. Kouta znajdował się na uczelni. Sou rzadko kiedy odwiedzał dom rodzinny, a rodzice jak zwykle nie wiadomo czy wrócili w ogóle z pracy na noc. Tak obydwoje byli pracoholikami, ale jej to jakoś nie przeszkadzało. Nigdy nie odczuła braku miłości więc nigdy też nie narzekała. Ubrana i odświeżona zjadła śniadanie i wyszła tylnym wyjściem z domu. Tędy miała szybciej na przystanek autobusowy i nie musiała spotykać tych wszystkich sąsiadów którzy za pewne będą wypytywać o różne rzeczy. Kiedy wróciła, jak było za granicą, a jej się po prostu nie chciało odpowiadać na te wszystkie pytania. Na autobus nie musiała czekać długo, gdyż jeździły one co jakieś 10 minut więc z tym miała dobrze. Ucisk jak zawsze, ale przyzwyczaiła się do tego, po za granicą też jeździła autobusem, albo metrem czasami i w szkole także było dość dużo dziewczyn, więc była przyzwyczajona do tłumów. Wysiadła na swoim przystanku, poprawiła mundurek i ruszyła przed siebie. Po chwili jednak się zatrzymała i odwróciła w stronę przystanku. Zapomniała całkowicie o Hinacię, na którą powinna czekać. Chciała się wrócić, ale widziała jak podjeżdża białe Maserati GranTursimo a z niego wysiada granotowłosa. Coś mówi i uśmiecha się, a auto odjeżdża. Patrzyła z niedowierzeniem na kierowcę a potem na przyjaciółkę.
-Żartujesz prawda? Naruto?- zapytała gdy dziewczyna do niej podeszła. Hyuga zarumieniła siei dała jej kuksańca w bok.
-Przestań to nie tak, pokłóciłam się z Nejim i żeby nie budować większego napięcia między nami poprosił Naruto-kun żeby podwiózł mnie do szkoły, ale kazał mu wysadzić mnie na przystanku żeby nie było widać na całą szkołę że z nim się zadaję- wytłumaczyła szybko.  Sakura roześmiała się cicho po czym poklepała przyjaciółkę po ramieniu
-Dobrze dobrze, a teraz chodź na WF- odparła po czym obie ruszyły ku szkole. Sakura opowiedziała jej o wczorajszej wizycie w domu Uchiha, aż dwukrotnej wizycie. Mówiła że najpierw ją tam zaciągnął a potem gdzieś zniknął. Opowiedziała o tym jak opatrywała Sou. Gdy tylko dotarły na salę gimnastyczną od razu skierowały się do szatni, gdzie się przebrały i wszyły na salę gdzie od razu dopadła je Ino.
-Co cię łączy z Uchihą?- zapytała prosto z most zagradzając im drogę. Sakura zdziwiła się tym pytaniem co najgorsze dziewczyna wyglądała na dość poważną.
-Nic, nawet go dobrze nie znam- odparła co miło się z prawdą, ale nie interesowało ją to. Miała go unikać w szkolę i chciała się tego trzymać.
-Przecież widziałam was wczoraj razem, staliście koło mnie i wyglądaliście jak para- złapała Sakurę za ramię i próbowała dalej ciągnąc temat. Zrezygnowana przeklęła w duchu na to że jednak wczoraj podeszła do Yamanaki, a dziś ich klasy musiały mieć razem WF. Nie dość że czuła jak każdy chłopak tutaj patrzy na nie, na jedyne dziewczyny na tej Sali to jeszcze Ino dawała znać ciągle o swojej osobie i swojej wścibskości. Chciała coś powiedzieć nie miłego, ale nie zdążyła. Drzwi od Sali otworzyły się z wielkim hukiem. Każdy spojrzał w tamtą stronę, nawet nauczyciel. Sakura zdziwiła się widząc go tutaj, zresztą tak jak każdy chyba. Sasuke stał zdenerwowany w drzwiach i rozglądał się po Sali. Po chwili podszedł do dziewczyn i złapał Sakurę tak mocno za ramię że aż syknęła.
-Dyrektor prosi Haruno do siebie- powiedział grzecznie do nauczyciela, a ten od razu się zgodził by poszła. Zresztą poszła nie pasowało zbytnio do tej sytuacji, ponieważ została prawie siłą wyciągnięta z Sali gimnastycznej.
-Sama pójdę- warknęła i próbowała się jakoś wyswobodzić z jego uścisku, ale poczuła jeszcze silniejsze szarpnięcie i nie wiedząc kiedy znalazła się w męskiej szatni. Poczuła jak jej plecy uderzają o szafkę a przed sobą zbyt blisko widziała wściekła twarz Sasuke. Nie wiedziała o co mu chodzi, ale nie pozwoli na takie traktowanie własnej osoby.
-Nie miałeś się trzymać czasem z dala ode mnie? I czy dyrek mnie nie wołał?- zapytała a raczej warknęła w jego stronę próbując wyswobodzić się z jego ramion które znajdowały się przy jej głowię. Prychnął tylko.
-Nie wołał cię, ale jakoś trzeba było cię stamtąd wyciągnąć żeby nie robić szopki przy wszystkich- odparł spokojnie. Nie rozumiała już totalnie czego on chce.
-Co?- zapytała zdziwiona.
-Przez ciebie stałem jak idiota przed twoim domem na ciebie, a księżniczka postanowiła wyjść tylnym wyjściem
-He?
-Ogarnij się Sakura, twój brat kazał mi po ciebie jeździć skoro chodzimy do tej samej szkoły, ale ty jak zwykle musisz robić po swojemu, jak tak bardzo chcesz być wolna to trzeba było zostać za granica- odparł dość hardo. Poczuła ukłucie w sercu i uderzyła go w tors.
-Myślisz ze chciałam się pakować w te wasze całe gangi i mafie? Chciałam być normalną nastolatką z normalną rodziną, z normalnymi przyjaciółmi, ale jakbyś nie zauważył każdy w tym otoczeniu ma jakieś związki z wami- krzyknęła, a on przygryzł wargę. Miała rację, ale przecież nie przyzna jej tego.
-Nie chcę żeby coś ci się stało więc masz czekać na mnie, będę cię zawoził do szkoły i dowoził- odparł już nieco spokojniej. Tym razem to ona prychnęła i założyła dłonie na piersiach. I on myśli że pozwoli sobie na taką całkowitą kontrolę? Chyba jego niedoczekanie.
-Uchiha jestem dwa dni w tym kraju i już mnie wkurzasz- odezwała się nagle a on westchnął.
-Myślisz że mnie się podoba spędzanie ostatniego roku na niańczeniu ciebie?- zapytał z przekąsem.
-Stary i wczoraj…- usłyszeli głosy. Sakura chciała coś powiedzieć, ale jej usta zostały zatkane i siłą została zaprowadzona pod prysznice i zamknięta z nim w jednej kabinie.
-Nikt nie może nas razem zobaczyć- powiedział ściszonym głosem, a ona tylko przewróciła oczyma. Chciała na niego nawrzeszczeć, ale ciągle trzymał dłoń na jej ustach.
~Trzeba było pomyśleć o tym za nim Ino nas zobaczyła~ przeleciało jej przez myśl. Uśmiechnęła się do siebie w myślach, a jej ręka powędrowała do jego policzka tak by czymś go zając. Odwróciła jego twarz w swoją stronę tak że patrzyła w jego czarne niczym smoła oczy. Wpatrywał się w nią zdzwiony.
Druga ręka zaś powędrowała na kurek od zimnej wody. Musiała uważać żeby nie zauważył co robi. Delikatnie dłonią przejechała od policzka do jego ust. Widziała jak przełyka ślinę. Spojrzała na jego delikatnie rozchylone usta. Mimo tego jego ręka nie została zsunięta z jej ust, a druga dalej trzymał koło jej głowy. Przez chwilę miała ochotę zrezygnować z planu i po prostu go pocałować, ale otrząsnęła się szybko.
~Nie możesz tego znów zrobić~ warknęła na siebie w myślach a jej dłoń w tym samym momencie odkręciła kurek z zimną wodą. Poczuła zimno, ale także wolność. Przekleństwa wychodzące z jego ust dotarły do jej uszu, a na twarzy pojawił się uśmiech zadowolenia. Szybko wybiegła z kabiny i ruszyła ku wyjściu z szatni męskiej. Dziękowała za to ze nikogo tam nie było. Gdy tylko znalazła się w damskiej szatni zatrzymała się. Spojrzała na przemoczone ubrania i włosy. Westchnęła ciężko. Nie mogła tak wrócić na WF ale jakoś nie przejmowała się tym. W końcu nie miała ochoty tam siedzieć i wysłuchiwać narzekań Ino. Przebierze się i poczeka gdzieś zaszyta na kolejną lekcję. Miała postanowienie ze będzie go unikać, ale nie zapowiadało się na to. Zastanawiała się jakich nowych wrażeń jeszcze przyniesie jej ten rok szkolny.



3 komentarze:

  1. Szkoda, że tak krótko :( Poza tym ostatnio coś rzadko dodajesz nowe rozdziały. jednak będę czekać cierpliwie bo rozumiem, że każdy ma swoje sprawy :) Poza tym uwielbiam twoje opowiadania i chciałabym aby rozdziały były jak najdłuższe :D

    Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :D
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdiał super! Może trochę krótki , ale co z tego skoro taki zaje.... ^^ Długość się niweluje(czy coś takiego) treścią , która (przynajmniej mnie) wciąga. Pozdro! O i duuuużooo Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam nie każ dłużej czekać na następny rozdział :( Osobiście notki strasznie mi się podobają i z niecierpliwością czekam na następne :D
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń