piątek, 28 marca 2014

5.Groźba

Strzał, strach, adrenalina. Biegła ile sił w nogach, czuła jak wszystkie jej mięsnie pracują. Czuła jak zasycha jej w gardle, ale nie potrafiła się zatrzymać. Biegła ile sił w nogach, nie obchodziło ją teraz nic innego, byleby znaleźć się daleko stąd. Chciała się obejrzeć za siebie, zobaczyć jak daleko już zdążyła uciec, ale nie potrafiła zmusić się by spojrzeć za siebie. Odruchowo chwyciła się jedną ręką za brzuch i zaczynała brać coraz większy hausty powietrza, jakby się krztusiła. Bała się jak nigdy przedtem, ale nie o siebie, a osobę która była tu niczemu winna.  Poczuła jak traci siły, ale nie zatrzymywała się. Pisk opon, czarne auto wyjeżdżające zza zakrętu i świecące jej po oczach. Chwila zawahania, odwrót. Chciała biec w drugą stronę, ale widziała swoich przeciwników. Przygryzła delikatnie wargę. Co miała zrobić? Chciała wyciągnąć pistolet i strzelać, ale nie mogła sobie pozwolić na postrzelenie, nie chciała narażać niewinnej osoby.
-Czyżbyś się zgubiła maleńka?- usłyszała gruby ton głosu. Od razu się odwróciła i pokazała grymas niezadowolenia na swojej twarzy.
-Shimizu- Warknęła w stronę mężczyzny na co ten się cicho zaśmiał. Jej za to nie było do śmiechu, wybrała się tylko na głupi spacer i spotkała kogoś kto chciał się jej pozbyć.
-Czego tu szukasz?- kolejne warknięcie wydobyte z jej ust i chwilowa cisza. Przyglądał jej się przez chwilę uważnie, a pistolety jego dwóch goryli wycelowane były w nią. Nie mogła nic zrobić, musiała czekać na okazję kiedy będzie mogła uciec, nie mogła się narażać. Przeklęła na siebie w myślach za to że nie została w domu, przecież Obito ją prosił by nie narażała się na niebezpieczeństwo, by nigdzie wieczorami się nie wybierała, ale ona oczywiście musiała postawić na  swoim i teraz płaciła za swoją głupotę. Ona mogła płacić za to, ale czy naprawdę musiało to tez robić jej bezbronne nienarodzone dziecko? Znów delikatnie dotknęła swojego brzucha, który na szczęście był tylko lekko widoczny, przez co to nie było takie oczywiste. Nagle znów było słychać pisk opon i tuż za nią zatrzymało się czarne audi. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem i odetchnęła z ulgą. Mimo iż podjechał tylko jeden samochód to ona dobrze wiedziała do kogo należy i że ta osoba na pewno wyprowadzi ją stąd bezpiecznie, gdyż nawet Shimizu nie chciał mieć z nim za bardzo do czynienia. Silnik zgasł, a bron kierowana zaczęła być w stronę czarnego audi. Każdy z niecierpliwością czekał aż ktoś wyjdzie z samochodu. Po chwili drzwi od strony pasażera się otworzyły i wysiadł młody czarnowłosy mężczyzna z włosami spiętymi w kitkę. Spojrzał po wszystkich obecnych a jego ciemne spojrzenie zatrzymało się na jedynej kobiecie w towarzystwie.
-Czy tobie trzeba naprawdę przyczepić ogon do tyłka żebyś nie zrobiła nic głupiego- powiedział, a raczej warknął w jej stronę. Uśmiechnęła się niewinnie w jego stronę, ale nie poruszał nawet o milimetr. Wiedziała że mogła by sobie tym zaszkodzić więc czekała teraz na jakiś ruch Itachiego.
-Witam szanownego pana Uchihę? Proszę wybaczyć, ale mamy mała sprawę do panienki- odezwał się starszy mężczyzna kierując swój wzrok całkowicie ku chłopakowi. Tym razem jednak nie odpowiedział , zjechał go wzrokiem i westchnął po czym uderzył w dach samochodu. Po chwili drzwi od strony kierowcy zaczęły się otwierać. Spokojnie wysiadł z nich brązowowłosy chłopak i zatrzasnął za sobą drzwiczki. Rin od razu dostrzegła grymas na twarzy starszego mężczyzny, a u siebie odczuła dziwną ulgę. Chłopak włożył ręce do kieszeni i zaczął kierować się w stronę dziewczyny, nikt nawet nie pomyślał o tym by oddać chociażby jeden strzał.
-Haruno- powiedział chłodno mężczyzna przyglądając się jak chłopak podchodzi do kobiety i podaje jej dłoń którą ona z chęcią przyjmuje.
-Wsiadaj do samochodu- powiedział oschle, na co ona się wzdrygnęła. Nienawidziła tego tonu głosy, bała się go wtedy mimo iż starała się po sobie tego nie okazywać. Gdy tylko dziewczyna znalazła niebezpieczna w samochodzie, zwrócił się w stronę mężczyzny patrząc na niego od góry do dołu.
-Jesteś bezbronny- stwierdził jeden z młodszych ochroniarzy i wycelował z niego pistolet.
-NIE!- rozniósł się krzyk i w tym samym momencie wystrzał z pistoletu.

Przewróciła się na drugi bok i westchnęła. Nudziło jej się odkąd wróciła z domu Uchiha. Była zła na nich wszystkich a w szczególności na Sasuke. Nie mieli prawa kontrolować jej życia. Była przecież już dużą dziewczynką, nie miała zamiaru pakować się sama w kłopoty więc nie potrzebowała ochrony. Nie miała także żadnego zamiaru zbliżać się do Sasuke, chciała mijać go szerokim łukiem, nie potrafiła mu wybaczyć. Nie tego co wtedy zrobił, nie przez to że ułatwił jej podjęcie decyzji o wyjeździe za granicę by kontynuować naukę. Przymknęła na chwilę oczy przykrywając je dłońmi. Kochała Uchihę, zawsze za nim podążała aż do czasu…

Nie wiedziała co się dzieje, ale czuła straszliwy ból w okolicy żeber. Oczy miała zamknięte i mimo iż chciała je otworzyć to miała z tym trudność. Próbowała się podnieść, ale gdy tylko delikatnie się podniosła to przechodził ją straszliwy ból. Po chwili zrezygnowała z próby podniesienia się by chociaż móc usiąść. Zaczynała powoli otwierać powieki, słońce straszliwie ją raziło, ale nie rezygnowała. Miała dziurę w pamięci, nie wiedziała co się dzieje. Gdy tylko przyzwyczaiła się do światła rozejrzała się po pokoju. Zdziwiła się widząc białe ściany. Wiedziała gdzie jest, nie raz tu była, ale rzadko kiedy jako pacjentka. Spojrzała na swoje zabandażowane dłonie. Dotknęła głowy na której także poczuła bandaż. Próbowała sobie przypomnieć co się stało, ale nie potrafiła. Nagle drzwi do pokoju się rozsunęły a w nich stanął brunet z kubkiem w dłoni. Oczy miał podkrążone, ale gdy tylko zobaczył jej oczy wypuścił kubek z rąk i podbiegł do niej.
-Sakura- szepnął i kucnął przy jej łóżku i przytulił twarz do jej dłoni. Nigdy nie widziała go w takim stanie, ale uśmiechnęła się szeroko.
-Co się stało Sasuke? Nie bardzo pamiętam- wolną ręką podrapała się w głowę i zaśmiała. Było to dla niej dziwne że nic nie pamiętała, ale jakoś jej to nie przeszkadzało skoro on tutaj był. Zawsze chciała być blisko niego, a ten robił wszystko by tak nie było, a dziś sam ją przytulił więc mogła stwierdzić ze to był najlepszy dzień w jej życiu mimo iż nie wiedziała co się stało że znalazła się w szpitalu. Poczuła jak zaciska dłoń na jej ręce i patrzy jej głęboko w oczy, potem się uśmiechnął i znów opadł na jej łóżko. Myślała że tak już będzie, że teraz będzie dla niej taki kochany, ale nawet nie wiedziała jak się myliła. Zaczynał ją nienawidzić, coraz częściej na nią krzyczał, nie pozwalał przebywać w swoim towarzystwie. Powiedział że jest idotką dlatego wpadła pod samochód i straciła pamięć i że nie chce jej znać. Bolało ją to bo mimo iż wcześniej ją raczej ignorował to dbał o nią i nigdy nie krzyczał, a po tym wypadku było coraz gorzej. Czuła jak jej miłość zaczyna zamarzać, jak jej serce robi się niczym bryła lodu. Nie chciała go widzieć, nienawidziła go za to że pokazywał jej jak bardzo nią gardzi. Wyjechała by uczęszczać do gimnazjum za granicą, brat nie musiał jej bardziej na to namawiać, w tamtym momencie było to dla niej najlepsze.

Zacisnęła mocniej pięści i otworzyła gwałtownie oczy. Poczuła jak wymiociny wzbierają jej się w ustach i szybko wybiegła ze swojego pokoju do łazienki. Nie wiedziała która była godzina, ale w domu było ciemno i cicho. Musiało jej się przysnąć. Gdy tylko wbiegła do łazienki przewróciła się i zahaczył kolanem o coś. Poczuła ból, ale dostała się do sedesu i wypuściła  to co trzymała w ustach. Poczuła dziwne uczucie w brzuchu i kolejna porcja wymiocin. Posiedziała tak jeszcze chwilę, poczuła straszne zmęczenie.
-Sakura- usłyszała swoje imię z ust brata. Odwróciła się i uśmiechnęła delikatnie w jego stronę. Jej twarz była blada, ale kolory zaczynały jej powoli wracać.
-Wybacz- szepnęła, a on ukucnął koło niej. Pomógł jej wstać po czym podtrzymał ją gdy myła zęby i zaprowadził ja do pokoju.
-Twoje kolano- szepnął i wyszedł. Wrócił po chwili z apteczka i zaczął przemywać jej ranę na kolanie po czym zawiązał je bandażem. Wziął wodę z pod jej łóżka nalał do szklanki i otworzył pierwszą szufladkę. Wyciągnął z niej białe opakowanie z którego wyjął dwie tabletki i podał je dziewczynie razem z wodą. Bez żadnych narzekań wzięła od niego wszystko i za jednym razem połknęła dwie tabletki przepijając to wodą.
-Coś się stało- zapytała gdy kolor już powrócił do jej twarzy, a jej też zrobiło się lepiej. Chłopak westchnął i usiadł koło niej. Mimo iż często zdarzało im się kłócić to kochał te spokojne dni kiedy mógł z nią tak spokojnie porozmawiać.
-Dwie sprawy- pokazał na palcach jak małemu dziecku, a ona cicho się zaśmiała i kiwnęła głową.
-Słucham
-Po pierwsze primo masz uważać żeby brać te tabletki i nie przemęczaj się, a po drugie dzwonił Itachi- chciał zobaczyć jej reakcję na imię starszego Uchihy, ale ona tylko patrzyła na niego delikatnie zaskoczona. To prawda mimo iż należał do tej organizacji, to nie przepadał za żadnym z Uchiów oprócz Obito.
-Cos się stało?- zapytała, gdyż Kouta jakoś nie bardzo kwapił się by skończyć to co zaczął.
-Była mała bójka, Itachi dzwonił że Sou brał w tym udział- jej reakcja była natychmiastowa. Wstała dość szybko przez co delikatnie zakręciło jej się w głowię, na szczęście brat ją przytrzymał.

-Jedźmy- powiedziała cicho, a ten tylko kiwnął głową. Zabrała bluzę z szafki i spojrzała mimochodem na zegarek. Była druga w nocy a ona miała drugi dzień szkoły dopiero i pójdzie niewyspana, ale rodzina była teraz ważniejsza. Musiała wiedzieć czy jej bratu coś się stało, czy jest bezpieczny. Już nie raz widywała ich w przeróżnych stanach, w gorszych i złych i nigdy nie mogła puścić tego płazem.



Dziś bardzo krótko, ale obiecuję że już w niedziele albo w poniedziałek ukaże się nowy rozdział na tym blogu. Wybaczcie za takie rzadkie dodawanie notek, ale ostatnio zaczęłam oglądać dramę Why Why love i strasznie mnie wciągnęła, ale obiecuję poprawę ;]



wtorek, 18 marca 2014

4.Przeszłość

Nie wiedziała po co została tu zaciągnięta, ale nie podobało jej się to w ogóle. A do tego jeszcze cały czas czuła na sobie ten wzrok co bardzo ją irytowało. Mimo iż posyłała chłopakowi piorunujące spojrzenia, on nic sobie z tego nie robił i dalej się jej przyglądał. Była jedyną dziewczyną w towarzystwie bo mimo iż jej przyjaciółka chciała z nią jechać to przyjechał jej kuzyn i zabrał ją do domu. A dlaczego jej nie zabrał także? Bo jej kochany braciszek powiedział że w szkole odpowiada za nią młodszy Uchiha. Wkurzyło ją to niesamowicie, jakim prawem w ogóle Sou o niej decydował. Przeniosła wzrok na Naruto, który siedział, a raczej leżał na kanapie w dość nietypowej pozycji. Nogi miał na oparciu kanapy, a głowę w dole i grał w jakaś grę na telefonie. Dalej siedział Jugo i czytał jakąś książkę i Suigetsu który ciągle jej się przyglądał. Nikt nic nie powiedział odkąd Uchiha wyszedł 30 minut temu z salonu i jeszcze nie wrócił. Jednak już po chwili drzwi zaczęły się odsuwać i każdy spojrzał w tamtym kierunku. Niestety nie ujrzeli tam tego na którego czekali już dość długi czas tylko kogoś innego. W drzwiach stała czarnowłosa kobieta z lekkim uśmiechem na twarzy. Na sobie miała ekskluzywne kimono, a  jej wzrok był skierowany tylko na jedną osobę.
-Ciocia- szepnęła dziewczyna i od razu podniosła się z fotela, na którym siedziała.
-Moja droga, faktycznie strasznie się zmieniłaś- odparła Mikoto i zaczesała kilka kosmyków włosów dziewczynie za ucho które wypadły z jej kucyka. Potem zajrzała za ramię dziewczyny i zlustrowała wzrokiem chłopaków którzy teraz byli wpatrzeni w płeć przeciwną.
-Gdzie Sasuke?- zapytał Naruto wstając z kanapy i podchodząc bliżej.
-Rozmawia z Sousuke- tu wzrok przeniosła na dziewczynę- nie jest zadowolony że poszłaś do tego liceum.
-Jak każdy chyba- powiedziała zgryźliwie. Nie wiedziała o co im wszystkim chodzi. Przecież wiedziała że w tym liceum przeważnie znajdują się dość specyficzne osoby, ale było jednym z najlepszych liceum. A poza tym odkąd skończyła chyba 7 lat to wiedziała już o rodzinie Sasuke i o tym czym się zajmują. I Sou wiedział że ona wie i zgodził się , więc nie wiedziała o co te wszystkie pretensje.
-Kouta jedzie po ciebie- usłyszeli ten tak dobrze znany im ton. Każdy spojrzał za Mikoto gdzie ujrzał młodego Uchihe w towarzystwie brata różowo włosej. Dziewczyna spojrzała groźnie na swojego znajomego i nic nie mówiąc wyminęła starszą kobietę i chwyciła chłopaka za kołnierzyk. By spojrzeć mu w oczy musiała stanąć na palcach. Zdziwił się jej ruchem, ale nic nie powiedział, patrzył w jej zielone oczy które teraz iskrzyły się wściekłością. Każdy przyglądał się z zaciekawieniem tej sytuacji.
-Już nie mam ośmiu lat Uchiha więc skończ!- warknęła po czym puściła go i zaczęła się oddalać. Patrzył na nią zdziwiony, a na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Wiedział że nie zamierzała czekać na brata, dlatego też Sou ich wyminął i ruszył za nią by móc odwieźć ją do domu, było już dość ciemno, a oni nie mogli pozwolić by o tej porze ktoś ją widział jak wychodzi z posiadłości Uchiha.

Patrzyła jak krajobraz za oknem zmienia się co chwilę. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Była zdenerwowana. Nie rozumiała jak można było coś takiego zrobić. Jej białe oczy nie oderwały się na razu od szyby, a usta nie wypowiedziały ani jednego słowa. Słyszała jak kuzyn próbuje z nią porozmawiać, ale to na nic.
-Hinata!- podniósł głos i w tym momencie samochód się zatrzymał. Dziewczyna tylko prychnęła i odpięła swój pas dalej nie racząc kuzyna swoim spojrzeniem. Wysiadła z samochodu i trzasnęła drzwiami. Strasznie irytowało ją jego towarzystwo i chciała jak najszybciej być już w swoim pokoju. Cieszyła się że już byli pod domem. Zaczęła kierować się ku wejściu, ale poczuła szarpnięcie za nadgarstek i dopiero teraz spojrzała na Neji’ego. Był opanowany, ale cóż się dziwić, jego nie łatwo było wyprowadzić z równowagi.
-Co?!- warknęła wyszarpując dłoń z jego uścisku. Widziała zdziwienie wymalowane na jego twarz. Wiedziała że jej zachowanie się zmieniło. Kiedyś była nieśmiała i dalej była, ale przecież jego znała całe życie. Wiedziała że przy nim nie musiała czuć się ani skrępowana ani onieśmielona.
-Porozmawiajmy- próbował ją uspokoić, ale ona nie chciała z nim rozmawiać. Nie po tym co zrobił.
-Chcesz pogadać? A o czym? Właśnie zabrałeś  mnie spod szkoły siłą. Potrzebowała mnie przyjaciółka, a ty tak po prostu wsadziłeś mnie w samochód i pojechałeś sobie? O czym chcesz rozmawiać? O tym że przez ciebie zostawiłam ja w potrzebie?- wyrzuciła zła z siebie, patrząc mu prosto w oczy.
-Nie możesz zawsze być przy niej, masz też swoje życie! Przestań ciągle traktować ją jako priorytet w swoim życiu!- tym razem to on podniósł głos.
-Przestań, ona mnie potrzebuje!- kolejny krzyk.
-Ale kiedyś może jej braknąc, a ty zostaniesz z niczym!- odgłos uderzenia rozniósł się w powietrzy. Ciszę przerywał tylko delikatny szum wiatru. Trzymał się za policzek i patrzył z niedowierzeniem na czerwoną ze złości jak i smutną jednocześnie twarz kuzynki.
-Nienawidzę cię- szepnęła i po tych słowach odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę drzwi. Nie próbował jej zatrzymał. Policzek piekł go niemiłosiernie, ale nie tutaj czuł największy ból. Czuł jak coś w jego klatce piersiowej się rozrywa. Spuścił głowę i cicho przeklął pod nosem.
Wbiegła do swojego pokoju i od razu rzuciła się na łóżko. Nie przywitała się z nikim w rodzinie, po prostu nie chciała z nikim rozmawiać. Dopiero teraz łzy zaczęły wylewać się  z jej oczu potokiem. Nienawidziła płakać, ale jej kuzyn przesadził. Jak mógł wątpić w jej najlepszą przyjaciółkę. Przecież ona będzie przy niej już zawsze, przecież są jak siostry, a siostry nie opuszczają się nigdy. Prawda?

Patrzył jak dziewczyna opuszcza jego dom, a za nią podąża jej brat. Uśmiech znikł z jego twarzy, gdy poczuł jak ktoś wiesza się na jego ramieniu. Spojrzał kątem oka na blond czuprynę i zaczął znów kierować się ku swojemu pokojowi gdzie spędził ostatni czas z Sousuke. Wiedział ze jego przyjaciele podążają za nim, ale teraz jedyne o czym myślał to żeby położyć się  w własnym łóżku i móc iść w końcu spać. Gdy tylko znalazł się w pokoju, Naruto od razu rozsiadł się na łóżku, gdzie po chwili i wylądował Sasuke uderzając głową o poduszkę i od razu zamykając oczy.
-O co chodziło Sakurci?- zapytał od razu patrząc wyczekująco w stronę przyjaciela. Jugo i Suigetsu się nie odezwali chociaż ich też to interesowało.
-Czy chociaż raz mógłbyś się nie wtrącać w nie swoje sprawy?- zapytał jakby od niechcenia odwracając się do przyjaciela plecami.
-Nie i nie olewaj mnie- próbował go odwrócić w swoją stronę ale marnie mu to szło. Po chwili jednak zrezygnował i westchnął.
-Podjadę jutro po ciebie- odparł jeszcze tylko Sasuke, a Naruto nic nie odpowiadając wstał i zaczął kierować się ku wyjściu. Wiedział że teraz już nic nie wyciągnie z przyjaciela, a było już dość późno. Koledzy się rozeszli, a on wtedy przewrócił się na plecy i spojrzał na sufit. Uśmiechnął się delikatnie zamknął oczy.

Biegł ile sił w nogach. Rozglądał się na wszystkie strony, oddech miał przyśpieszony. Nie wiedział ile już tak biegał, ale wiedział ze nie może teraz się zatrzymać. Wiedział że czasem mógłby się ugryźć w język, ale nie potrafił. Było zbyt dużo ludzi i wszędzie były małe dziewczynki, ale szukał tej jednej, tej której nie mógł by przegapić nawet w takim wielkim tłumie. A mógł ten dzień spędzić w domu, ale nie bo po co, musiał przyjść na ten głupi festiwal Hanami. Zatrzymał się na chwilę by złapać oddech. Dłonie oparł o kolana i przeklął pod nosem. Był już zmęczony, nie wiedział już ile tak biegał. Podniósł delikatnie wzrok, a jego serce zabiło szybciej. W końcu znalazł ją. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem i odetchnął. Zaczął powoli kierować się w jej stronę. Siedziała na murku, a jej głowa była spuszczona w dół. Gdy tylko podszedł wystarczająco blisko położył dłonie na biodrach.
-Długo miałaś zamiar tu siedzieć?- zapytał dość spokojnie jak na niego. Dopiero wtedy dziewczynka podniosła główkę , a zielone oczy spojrzały na niego ze smutkiem. Przetarła je rękawem od kimona i dopiero teraz jej się dokładniej przyjrzał. Oczy miała zaczerwienione, ale nie płakała, kimono było brudne, a na jednej nodze nie miała japonka.
-Znalazła bym drogę do domu- odparła patrząc na niego hardo. Wiedział że najchętniej by się rozpłakała i pewnie już to robiła, ale przedtem nakrzyczał na nią że nienawidzi jej mazgajstwa i kilka innych obelg.
-Sakura- próbował jakoś spokojnie, ale widząc jak ona uwielbia pakować się w kłopoty nie umiał  być spokojny.
-Jestem już duża, poradzę sobie- uparła się i zeskoczyła z murka i skrzywiła się delikatnie gdy bosa stopa dotknęła zimnego podłoża.
-U myślisz że tak po prostu cię zostawię- zapytał patrząc jak próbuje ubrać zerwanego japonka.
-Przedtem nie miałeś problemów- powiedziała cicho patrząc mu tym razem prosto w oczy. Westchnął i zaczesał kilka kosmyków za jej ucho i uśmiechnął się do niej delikatnie. Nie potrafił jej zostawić mimo wszystko.
-Obiecuję że zawszę będę przy tobie- powiedział i podał jej dłoń. Spojrzała na niego i delikatnie złapała jego dłoń jedną ręką, a drugą przetarła łzę która właśnie wypływała.
-Obiecujesz?- zapytała pochlipując i ocierając łzy. Obiecała mu że nie będzie przy nim płakać a mimo wszystko nie potrafiła.
-Obiecuję- odparł cicho i przytulił ją po czym kucnął przed nią. Dziewczynka usiadła mu na baranach i wtuliła się w jego plecy i zasypiając na nich nie wiedziała nawet kiedy dotarli do jego domu.

Mimo że miał dopiero 10 lat to czuł się za nią odpowiedzialny. Wtedy obiecał jej że nigdy nie pozwoli by ktoś ją skrzywdził, zawsze miał być przy niej i dotrzyma słowa. Choćby nie wiadomo ile lat minęło, zawszę będzie czuwał na jego mała przyjaciółką.

Pakowała właśnie swoje nowiutkie zeszyty do torby. Już jutro zaczynał się pierwszy dzień nauki, ale i tak będą to lekcje zapoznawcze więc na pewno będą mieli jeszcze luzy. Usiadła przy toaletce i wzięła szczotkę w ręce. Zaczęła rozczesywać jeszcze wilgotne włosy patrząc na swoje odbicie w lustrze. Ciągle w głowię miała słowa brata i to jak jej tłumaczył o czym rozmawiał z Uchihą. Ona się zmieniła i to bardzo, nie chciała już dłużej być ciężarem dla innych, a mimo to wiedziała że i tak bardzo polega na Hinacie i braciach.  Spojrzała na bransoletkę na swojej ręce i uśmiechnęła się delikatnie. Łańcuszek na szyi także znajdował się od lat na swoim miejscu. Brat powiedział jej że pozwolił jej chodzić do tej szkoły przeważnie ze wzgląd na Uchihe. Chciał żeby miał on na nią oko, ale zabronił jej się z nim pokazywać w miejscach publicznych. To znaczy że nie mogła z nim rozmawiać na korytarzu w szkole, ale sam na sam np. w składziku już tak. Westchnęła poirytowana. Nie mogła uwierzyć że Sou był aż tak ufny wobec Sasuke że pozwolił mu spędzać czas sam na sam z nią. Przecież był młodym facetem, nie wierzyła że utrzymałby rączki przy sobie, mimo że to Sasuke, którego zna od zawsze to na pewno się nie zmienił. Spojrzała na zdjęcie które stało na toaletce i z delikatnym uśmiechem podniosła je. Była na nim ona w kimonie z wielkim uśmiechem na twarzy. Obok niej stał Sasuke z delikatnym grymasem, ale i tak niezauważalnie trzymał jej dłoń. Był opiekuńczy, ale nikt tego nie mógł widzieć, bo prawdziwą twarz pokazywał tylko jej. Dotknęła delikatnie swoich ust i nagle oprzytomniała. Odłożyła zdjęcie na swoje miejsce po czym skierowała się w stronę łóżka, gdzie ułożyła się wygodnie i oddała w ręce morfeusza.

Wertował wszystkie papiery na biurku. Wszystko było w nieładzie, ale ten nieład był jego i wiedział gdzie wszystko jest. Uśmiech z jego twarzy nie schodził, wszystko szło tak jak sobie zaplanował. Musiał jeszcze dopiąć kilka guzików do końca i wszystko wtedy będzie jego. Ciche pukanie rozniosło się po pokoju, ale nic nie powiedział. Czekał na tę osobę już dość długi czas i wiedział że to na pewno ona. Drzwi cicho zaskrzypiały i po chwili w środku zjawiła się długonoga dziewczyna. Jej szare oczy były wpatrzone w mężczyznę, a długie fioletowe włosy spięte w warkocza.
-długo kazałaś na siebie czekać- stwierdził mężczyzna zasiadając za biurkiem i wysuwając jedną z teczek w przód.
-Bywa- odparła i chwyciła teczkę w swoje ręce. Uśmiechnęła się pod nosem gdy tylko zajrzała do środka.

-Powodzenia- po tych słowach dziewczyna opuściła gabinet mężczyzny, a on uśmiechnął się tylko. Wiedział że wszystko zależy od niej, a więc jego plan niemalże się już udał.



sobota, 1 marca 2014

3.Spotkanie

Uwielbiała zjazdy rodzinne, ale były też dla niej bardzo wyczerpujące. Patrząc na siebie w lustrze uśmiechała się delikatnie. Miała delikatnie podkrążone oczy od niewyspania, ale nie przejmowała się tym. Nałoży trochę podkładu i powinno to zakryć. Zaczesała swoje długie różowe włosy w koński ogon i obróciła się wokół własnej osi. Mimo wszystko japońskie mundurki różniły się od tych zagranicznych i cieszyła się że w końcu mogła założyć ten jeden. Cieszyła się bardzo ze Kouta wywiązał się z obietnicy i pozwolił jej uczęszczać do tego liceum. Gdy tylko zawiązała chustkę pod szyją, od razu zabrała się do nakładania make up . Gdy skończyła zerknęła na zegarek i cicho westchnęła. No tak znów będzie spóźniona i Hinata ją zabije jeśli sama będzie musiała zbyt długo czekać pod bramą szkoły. Szybko złapała za torbę i wybiegła ze swojego pokoju. W domu panowała cisza co oznaczała że nikogo już nie było. Kouta pewnie już wyjechał na uczelnie. Rodzice wychodzili bardzo wcześnie do pracy i późno wracali więc wiedziała że mimo to będzie pewnie się rzadko z nimi widywała. A Sousuke? On już z nimi nie mieszkał ale wiedziała że w każdej chwili mogła go odwiedzić. Wyciągnęła kluczek z szafki i zamykając dom ruszyła na przystanek autobusowy. W duchu modliła się by zdążyła jeszcze na autobus i nie musiała czekać kolejnych 10 minut na kolejnego.

Zdenerwowana stała pod szkoła i co chwilę mocniej zaciskała ręce na swojej spódnicy. Gdyby miała teczkę to już dawno jej uchwyt zostałby zmiażdżony, ale dziś tylko rozpoczęcie i do domu. Zastanawiała się jak ona tu przeżyje kolejne trzy lata. Jakim sposobem dała się namówić przyjaciółce na tą szkołę? Przerażała ją już na samym wejściu. Mimo że wszystkie trawniki były zadbane i wszystko wyglądało w porządku, ale wzrok uczniów na jej osobie? Istny koszmar. Wiedziała że ta szkoła posiada bardzo mało uczennic płci żeńskiej, ale jak na razie jeszcze żadna dziewczyna w ich mundurku nie minęła jej co było dla niej straszne. Strasznie denerwowało ją to że każdy chłopak który ją mijał patrzył na nią dość długo i czasami nawet coś mówili, ale nie słuchała ich. Chciała już do domu, albo żeby łaskawie jej przyjaciółka się pojawiła. I jak na zawołanie niedaleko niej zatrzymał się autobus i wysiadła z niego różowo włosa dziewczyna delikatnie się uśmiechając. Gdy tylko podeszła bliżej dostała w ramię od Hinaty która stała dość zdenerwowana.
-Znów się spóźniłaś!- powiedziała podniesionym głosem z wyrzutem.
-Dzień się dopiero zaczął a ty już na mnie krzyczysz- odparła od niechcenia dziewczyna ziewając przy tym. Spojrzała jednak na Hyuge przepraszającym wzrokiem. Ta jedynie westchnęła i obie ruszyły w kierunku szkoły w kierunku ssali gimnastycznej gdzie odbędzie się powitanie nowego roku szkolnego. Jednak najpierw zatrzymały się przy wielkiej tablicy przy której już praktycznie nikogo nie było. Szukały swoich nazwisk i tego w której klasie będą.
-1-3- Krzyknęła Hinata widząc swoje nazwisko w tej klasie i odetchnęła z ulgą widząc że zaraz nad nią widnieje także nazwisko Haruno. Przybiły sobie piątkę i biegiem ruszyły w stronę Sali gimnastycznej.

Idąc przez tak dobrze znany mu korytarz rozglądał się znudzony. Jego ręce znajdowały się za głową , a on sam co chwilę ziewał. Tak bardzo nie chciało mu się dzisiaj wstawać, a do tego musiał się dziś zjawić wcześniej w szkole. A po co? Po to żeby posiedzieć  z kumplami na dachu. Nudziło go to więc wolał się stamtąd zmyć i udać na sale gimnastyczną. Może dowie się czegoś ciekawego. Może uda mu się w tym roku nie przysnąć na tym nudnawym apelu.
-Pośpiesz się!- usłyszał kobiecy głos i od razu jego głowa zwróciła się w tamtym kierunku a on sam się zatrzymał by dojrzeć dziewczynę. Mimowolnie uśmiechnął się do siebie pod nosem widząc jak dwie dziewczyny biegną w stronę Sali gimnastycznej. Nie czekając dłużej sam zaczął kierować się w tamta stronę. Może jednak jego modły się spełniły i naprawdę do tej szkoły przyszły jakieś laski? W końcu w trzecich klasach były tylko trzy dziewczyny, w drugich pięć i teraz musiał się dowiedzieć ile będzie pierwszaczków. Był też ciekawy jak wyglądały te dwie dziewczyny które widział. Bo po sylwetkach mógł stwierdzić że były niczego sobie, ale nie widział jeszcze ich twarzy. Gdy tylko zjawił się w wejściu na sale widział jak jaka drugoklasistka macha mu delikatnie ręką by podszedł do niej, ale on tylko uśmiechnął się przepraszająco widząc jak Kurenai z podestu patrzy na niego gniewnie. Zaczął kierować się w stronę gdzie powinny stać trzecie klasy a uśmiech z jego twarzy nie schodził. Wiedział już dlaczego jego wychowawczyni ma wypisany mord na twarzy. Z trzecich klas ogólnie mało osób się zjawiło na rozpoczęciu, a szczególnie z jego klasy. Stanął w szeregu i zaczął nasłuchiwać słów pani dyrektor. Jakoś nie bardzo go one interesowały ale czekał na to jedno zdanie, które już po chwili się pojawiło, a on zaczął bacznie przyglądać się w stronę podestu.
-A teraz przedstawiciel najmłodszy klas wygłosi swoją przemowę Hinata Hyuga!- I w tym momencie każdy wzrok miał skierowany w jedną stronę. Suigetsu troszkę się skrzywił słysząc to nazwisko, ale przecież żyją w Tokio, a tu wszystko jest możliwe. Na podest wolnym krokiem zaczęła wychodzić dziewczyna o granatowych włosach. Miała je rozpuszczone , a na twarzy widniały małe rumieńce. Chłopak ucieszył się niemiłosiernie widząc tak śliczną dziewczynę w progach szkoły. Mówiła cos, ale nie zwracał na to uwagi, był bardziej zaabsorbowany jej urodą. Jej ruchy dłońmi gdy gestykulowała były takie urocze że mógłby przysiąc że się zakochał. Ale wiedział że gdy tylko się z nią prześpi to mu przejdzie. Zawsze tak było.  Gdy tylko zakończyła swoje przemówienie zeszła z podestu i zniknęła w tłumie chłopaków z pierwszych klas.  Westchnął, ale przynajmniej wiedział gdzie jej szukać. Nie zwracał już uwagi na przemówienia przewodniczącej po w zeszłym roku już jej się nasłuchał i trochę ją znał, wiec wiedział że i tak jego grupka dostanie od niej niemały ochrzan i będą słuchać tego samego co tutaj powiedział. Gdy tylko skończyła parę słów powiedziała jeszcze dyrektorka i wszyscy zaczęli kierować się w stronę swoich klas. On jednak stał i czekał aż minie go najlepsza uczennica z pierwszych klas. Jakoś go to nie dziwiło że była to dziewczyna, zawsze była to dziewczyna, no może oprócz ich roku bo był to Uchiha, ale przeważnie zawsze była to dziewczyna.
-Stresowałam się!- usłyszał ten głos i szybko spojrzał w tamtą stronę i aż go zamurowało. Nie widział jednej pięknej dziewczyny ale aż dwie. Jedna miała dość nietypowy kolor włosów, ale była śliczna. Obydwie miały idealne figur, każda miała pokaźny biust i śliczną twarz. Chociaż Hinata wyglądała bardziej na nieśmiała, a ta druga na taką z ikrą. Uśmiechnął się pod nosem bo wiedział już kogo teraz będzie chciał zaliczyć i już miał ruszać w tamtą stronę.
-Hozuki!- usłyszał groźnie swoje nazwisko i przeklął w myślach. Odwrócił się na pięcie i popatrzył znudzonym wzrokiem na dziewczynę która stałą przed nim z rękami na biodrach.
-Co jest Ten Ten?- zapytał patrząc na swoje paznokcie.
-Chociaż w ostatniej klasie moglibyście przyjść na rozpoczęcie roku!- powiedziała oburzona wyczekując od niego jakiegoś usprawiedliwienia kolegów.
-Chyba ci się marzy, nawet twój chłopak nigdy nie był ani na rozpoczęciu ani na zakończeniu chociaż ty tam byłaś, przewodniczącą- dodał zgryźliwie wiedząc że drażni ją to jak oni akurat nazywają ją przewodniczącą.
-Przestań zachowywać się jak dziecko i dorośnij- podniosła głos ale on tylko ziewnął i odwrócił się. Widząc że dwie dziewczyny zniknęły mu z oczu powiedział pod nosem przewodniczącej kilka zgryźliwych uwag i zaczął kierować się w stronę dachu gdzie najprawdopodobniej siedzą dalej jego koledzy którzy nie zamierzają się w ogóle kierować do klasy by wysłuchać wychowawczyni, za co dostanie im się jutro kolejna kara.

Uważnie patrzyła jak jej przyjaciółka wychodzi na podest i drżącym głosem wygłasza swoje przemówienie. Zawsze bała się ich dlatego obniżała swoje stopnie na egzaminach by ktoś inny przemawiał zamiast niej. Ale w tej szkole próg jest dość wysoki i musiała się postarać przez co skończyła jak skończyła. Ale tu było jeszcze gorzej bo musiała wygłaszać przemówienie przed prawie samymi chłopakami. Mimo to wzrokiem wycharczała kilka dziewczyn. Jedna z nich siedziała koło pani dyrektor wiec musiała być przewodniczącą, brązowe włosy spięte w dwa koki. Wyglądała na taką co lubi przestrzegać zasady. Kolejną zobaczyła niedaleko siebie w pierwszych klasach. Dziewczyna stała wyprostowana i każdy wzrok był skierowany ku niej. Była jedyną dziewczyną w swojej klasie i chłopaki bacznie się jej przyglądali, mimo to nie peszyła się tylko stała pewna siebie. Mimo to widziała jak ściska dłonie na spódniczce. Miała niebieskie oczy niczym ocean i jasne blond włosy spięte w koński ogon. Ona przynajmniej miała Hinatę w klasie, a tamta była sama, więc stwierdziła że powinny się może zakolegować. Usłyszała ostatnie słowa Hinaty i skrzywiła się bo nie usłyszała całej przemowy bo zajęła się szukaniem jakiś dziewczyn w tej szkole. Widziała jak schodzi z delikatnym rumieńcem i gdy staje w rzędzie chwyta delikatnie ją za rękę. Gdy tylko rozpoczęcie się skończyło zaczęły kierować się w stronę swoich klas.
-Stresowałam się, a ty zamiast dodawać mi otuchy rozglądałaś się po całej Sali!- oburzyła się granato włosa patrząc obrażonym wzrokiem na przyjaciółkę.
-Gomen Hinatka, ale patrzyłam ile dziewczyn jest w tej szkole i wiesz co chyba znalazłam pewną poszkodowaną- próbowała jakoś ją udobruchać, bo dobrze wiedziała że Hyuga nie zostawi nikogo żeby był sam. Wiedziała że ją tym zaciekawiła, bo nie patrzyła już na nią wściekłym spojrzeniem.
-Jak to?- zapytała ciekawa. Były już praktycznie pod klasą.
-W klasie 1-1 stała jedyna blondynka, jak myślisz ile wytrzyma z samymi chłopakami?- zapytała wchodząc do klasy. Dziwnie się czuła gdy każdy chłopak przerwał rozmowę i zaczął im się przyglądać. Obie skierowały się na koniec Sali gdzie usiadły koło okna. Hinata a Sakura za nią.
-Więc powinnyśmy się z nią zakolegować- uśmiechnęła się Hinata i po chwili obie się cicho roześmiały. Nie zwracały uwagi na szepty, które roznosiły się po klasie. Bo wiedziały że chłopaki na pewno szeptają o nich, w końcu były tu jedynymi płciami żeńskimi. Do Sali po chwili wszedł wychowawca. Nazywał się Sarutobi Asuma i był naprawdę ciekawym człowiekiem. Nie zanudzał ich za bardzo, doszedł szybko do końca swojego przemówienia. Zostało wybranie tylko przewodniczącego klasy i mogli udać się do domu. Każdy chłopak w klasie oczywiście błagalnym wzrokiem patrzył na dwie dziewczyny i w ostateczności zlitowała się Hinata i zgłosiła się na to stanowisko.
-Jesteś boska Hyuga-san- krzyknął jakiś chłopak i uśmiechnął się szczerze w jej stronę. Obawiały się trochę swojej klasy ale widziały że jednak chłopaki nie byli tacy źli i miały nadzieje że się z nimi zakolegują… Przedstawił się każdy, ale nie potrafiły jeszcze wszystkich spamiętać, ale wiedziały że jeszcze trochę i im się to uda. Pożegnały się i idąc w stronę domu zerknęły w stronę klasy 1-1. Oni też zbierali się do domu i widziały jak blondynka wstaje ze swojego miejsca. Chłopaki gwizdali na nią, ale ona nie pokazała żadnych emocji na twarzy. Szła twardo przed siebie. Dopiero teraz cos do Sakury dotarło. Otworzyła z hukiem drzwi tak że każdy zamilkł i spojrzał w stronę drzwi. Nawet Hinata stanęła zszokowana i blondynka się zatrzymała u uraczyła ją swoim spojrzeniem.
-Ino?- zapytała niepewnie Sakura bacznie się przyglądając dziewczynie. Ta kiwnęła niezrozumiale głową.
-Kim jesteś?- zapytała nie poznając dziewczyny.
-Sakura Haruno, moja mama jest fotografem- odparła i widziała jak oczy dziewczyny się rozszerzają. Hinata spojrzała na chłopaków w klasie blondynki i wyciągnęła je obie na korytarz zamykając drzwi, nie lubiła gdy ktoś im się tak przyglądał.
-Jesteś córką Kaede?- spytała zdziwiona.
-Tak, przychodziłam kiedyś na sesje jak byłam młodsza i poznałyśmy się- powiedziała z uśmiechem Haruno widząc zakłopotanie dziewczyny.
-Sakura, tak ale ona… byłaś inna, okulary, aparat- tłumaczyła się Ino. Nie poznała dziewczyny, której matka odkąd pamięta robiła jej zdjęcia. W końcu była modelką więc jej życie nie było takie łatwe.
-Nie szkodzi, mam nadzieję że skoro chodzimy do tego samego liceum to się zaprzyjaźnimy- podała blondynce rękę, a ta spojrzała na nią zdziwiona i jakby jakiś ciężar spadł z jej ramion także podała jej rękę i pierwszy raz dzisiejszego dnia się uśmiechnęła.
-A ja jestem Hinata Hyuga dla przypomnienia- wtrąciła się granato włosa widząc że chyba jednak dziewczyny o niej zapomniały. Po chwili jednak wszystkie wybuchły śmiechem.

Spotkał swoich przyjaciół w drodze do wyjścia ze szkoły. Spojrzał na nich zdziwiony i zauważył że Naruto trzyma się za głowę co mogło oznaczać tylko jedno. Któraś z nauczycielek ich znalazła i że Naruto siedział pewnie pod ręka to dostał po głowię, a oni wszyscy zostali stamtąd wygonieni.
-Znalazłem nowy cel- powiedział patrząc na wszystkich i pokazując im kciuk w górze.
-A jednak są jakieś pierwszaczki?- zapytał ciekawy Kiba wieszając się od razu na ramieniu kumpla. Wymieli się wymownie spojrzeniami, a ich koledzy tylko patrzyli na nich głupio.
-Mówię ci Sasuke sam byś taką zabrał do sypialni- próbował go podpuścić Suigetsu. Wiedział że i tak pewnie nic tym nie wskóra, ale spróbować przecież można co nie?
-Nie jestem zainteresowany, to pewnie jeszcze jakieś dzieciaki Suigetsu, pewnie nawet cycków nie mają- odparł Sasuke zdegustowany. Sam przecież kiedyś miał 16 lat i widział te wszystkie szesnastoletnie dziewczyny które chciały się już pieprzyć a nawet cycki im jeszcze dobrze nie urosły.
-Ale te są inne, w szczególności ta druga,  wygląda jakby miała już nie jednego i jakby była w naszym wieku- odparł próbując dalej.
-Zmyślasz- żachnął się Uzumaki wkraczając do rozmowy. Nie lubił gdy mu nie wierzyli jak mówił o dziewczynach, ale dziś szczęście mu sprzyjało bo już po chwili zobaczył jak dziewczyny stoją w trzy i się śmieją. Złapał za ramię Sasuke i uśmiechnął się cwaniacko.
-Ta różowa jest moja, mówię ci że będzie jęczeć jak mało która, a jak skończę to ci powiem jaka była- powiedział z satysfakcją do Uchihy. Ten od niechcenia odwrócił się w stronę dziewczyny o której mówił jego przyjaciel i zamarł. Nie widział twarzy, ale ta różowa kita. Złapał za koszulę Hozukiego i przyciągnął go bliżej. Spojrzał na niego wkurzonym spojrzeniem.
-Dotknij ją, a ci jaj wyrwę- powiedział przez zęby puszczając go i ruszając w stronę trzech dziewczyn. Każdy patrzył na tą scenę z niedowierzeniem. Uchiha nigdy nie ingerował w to z jakimi dziewczynami sypiali jego przyjaciele, ale pierwszy raz w życiu widzieli żeby tak się zdenerwował i to jeszcze groził któremuś z nich.
-Pierwszy ją widziałem- oburzał się chłopak widząc jak jego przyjaciel zmierza ku dziewczyną. Nie czekając dłużej tak samo zaczął się ku nim zbliżać będąc ciekawym co takiego Sasuke zrobi.
Nie wiedział czy to ona, ale nigdy u nikogo innego nie widział tych różowych włosów. Stanął za nią i pociągnął ją za kucyk. Widział że jej koleżanki patrzą na niego niezrozumiałym wzrokiem.
-Porąbało cię!- usłyszał jej krzyk i odwróciła się w jego stronę patrząc na niego wkurzonym wzrokiem. Wiedział, nie pomylił się. Zieleń jej oczu była wpatrzona w niego. Pierw zdenerwowana a potem zdziwiona. Sam także był zdziwiony, zmieniła się przez te trzy lata i to bardzo. Nie nosiła tych okularów już na nosie, aparat na żeby zniknął i pryszcze twarzy także. Cerę miała idealną no i już nie miał prawa nazywać ją płaską deską.
-Haruno co tu robisz!?- powiedział zdenerwowany. Mimo wszystko nie podobało mu się że przyszła do tej szkoły. Wiedział że już w podstawówce chciała się tu wybrać przez wzgląd na braci, ale on też kategorycznie był na nie. Nie rozumiał co Sousuke chciał osiągnąć pozwalając jej tu przychodzić.
-Uchiha?- wykrztusiła z niedowierzeniem
-Haruno? Jak to Haruno?- zapytał nic nie rozumiejąc Suigetsu który przysłuchiwał się im od początku. Sasuke spojrzał na niego znudzony i szarpnął dziewczynę za ramię, tak ze stała przed nim przodem do Hozukiego, a jego ręce spoczywały na jego ramionach.
-Prościej rzecz biorąc, jest to siostra Sousuke, wiec to raczej on by ci jaja urwał, a ja bym mu w tym pomógł- odparł widząc jak twarz jego przyjaciela z każdą sekundą robi się coraz bledsza. Bardzo dobrze wiedział jak Sou potrafi być straszny gdy się zdenerwuję. Przełknął ślinę i kiwnął na znak że rozumie.
-O co wam chodzi?- zapytała nic nie rozumiejąc i patrząc przez ramię na Uchihe.
-A to jest Hyuga, kuzynka naszego sempaia, wiec też nie radze- dodał pokazując palcem stronę białookiej.
-Hinatka, Sakurcia- usłyszały tak dobrze znany im krzyk i już po chwili każdy widział jak blondyn przytula młodą Hyuge, a ta robi się czerwona na twarzy, ale cud, nie mdleje.
-Na..naruto?- zdziwiła się dziewczyna patrząc na chłopaka który był teraz ponad głowę wyższy od niej. Sakura też to zauważyła i odwróciła się teraz tak że stała face to face z Sasuke. Jak ostatnio się z nim widziała to był jej wzrostu, a teraz? Przewyższał ją i to bardzo.
-Uchiha, nie jesteś już kurduplem- skwitowała ze śmiechem a ten tylko skrzywił się. Naprawdę uwielbiała się z nim droczyć i wiedział ze ten rok na pewno nie będzie spokojnym rokiem, przynajmniej nie dla niego.



No więc tak przepraszam że tak długo nic nie było, ale naprawdę to nie z mojej winy, znaczy z mojej ale nie do końca :D Jak może wiece, albo i nie chodzę do szkoły, a aktualnie mam praktyki na które niestety muszę jeździć do Krakowa, a dojazd tam zajmuje mi troszkę czasu i teraz miała na popołudnie wiec jak już wróciłam o 21 do domu to nie miałam siły nic już napisać chociaż pomysłów miałam pełno. Teraz będę miała na rano wiec postaram się coś wcześniej wyskrobać, ale nic nie obiecuję bo mimo wszystko dojazdy są bardzo męczące i nic się potem nie chce. Mam nadzieje że zrozumiecie i spróbuje napisać coś wcześniej niż w weekend :*