Uwielbiał adrenalinę jaka mu przy tym towarzyszyła, wiatr
we włosach, a mimo to miał na sobie kask. Wiedział że przy tej prędkości lepiej
nie ryzykować i mieć zabezpieczenia. Przyspieszył, a wtedy obok niego śmignął
jeszcze jeden ścigacz. Uśmiechnął się
pod nosem i znów przyśpieszył. Jego przyjaciel znów prowokował go do wyścigu.
Chociaż miał już jeden poważny wypadek, z którego ledwo wyszedł i rodzice
zabronili mu jazdy na ścigaczu to ten dalej to robił. Nie rozumiał przyjaciela
jak mógł być taki głupi, ale nie wiedział co by zrobił jakby stracił jedynego
partnera z którym mógł się pościągać. Jego serce coraz szybciej biło, a poziom
ekscytacji wzrastał coraz bardziej. Mimo
iż ulice Tokio były o tej późnej godzinie dalej zaludnione, to teraz na ulice
wychodzili tylko ci którzy nie bali się nocy. Zaczęli powoli kierować się w
stronę jednej z dzielnic Shibuyi gdzie lubił przesiadywać jeden z najgorszych
gangów. Mimo to nie czuł jakiegoś specjalnego zagrożenia, bo dopóki się nie
zatrzymają i nie będę próbowali zwrócić większej uwagi na siebie to nic się nie
wydarzy. Odkąd był mały nie mógł się doczekać tego aż w końcu będzie pełnoletni
i będzie mógł sobie zrobić prawko na ścigacz. Zawsze jeździł z bratem, a potem
czasami sam, ale zawsze gdy tylko brat mu pozwolił. A teraz? Mógł się cieszyć
tym wraz z najlepszym przyjacielem. Jednak dzisiejszego dnia jego szczęście nie
trwało zbyt długo. Zauważył w lusterku że nie tylko on i Naruto w tym momencie
ścigają się, ale też trzech jakiś ludzi jedzie za nimi jakby ich ścigało. Dodał
gazu, ale nie zgubił ich bo siedzieli mu na ogonie.
-Chyba mamy towarzystwo- powiedział do mikrofonu który
miał zainstalowany w kasku, by móc swobodnie się kontaktować z przyjacielem.
-Za mną jedzie dwóch, a za tobą?- usłyszał dobrze znany
mu glos i delikatnie się uśmiechnął.
-Trzech, chyba jestem bardziej interesujący- tym razem
nie usłyszał odpowiedzi tylko prychnięcie.
-Widzimy się za 15 minut- tym razem ton głosu przyjaciela
był poważniejszy. Nie odpowiedział tylko od razu skręcił w jedną z pustych
uliczek i dodał gazu, widział jak jego ogon coraz bardziej się do niego zbliża,
dlatego starał się przyśpieszać, ale nie za bardzo mógł ponieważ uliczka była
pełna śmieci. Wjechał na większą ulicę i przeklął pod nosem. Znajdował się w
jednej z biedniejszych dzielnic i w sumie nie znał za dobrze tych dróg więc nie
wiedział za bardzo jak ma jechać żeby zgubić swój ogon. Na ulicach było pusto,
a blokowiska wyglądały jak opuszczone. Usłyszał wystrzał i zerknął w lusterko.
Każdy z nich posiadał dodatkowego pasażera który teraz strzelał. Nie sądził ze
akurat dziś wpakuje się w jakieś bagno. Matka go zabije przecież. Nie miał zbyt
wiele czasu do namysłu więc wjechał w jedną z uliczek i po chwili poczuł
piekący ból w ramieniu. Skrzywił się i zaczął powoli hamować… Zatrzymał się
szybko zeskoczył z motoru i wspiął się na schody przeciwpożarowe. Szybkimi
krokami zaczął kierować się w stronę dachu. Żaden mieszkaniec bloku nie wyszedł
słysząc strzały jakby było to tu codziennością, chociaż on się temu nie dziwił.
Wyciągnął telefon napisał szybkiego esa i dalej zmierzał ku górze. Kątek oka
widział jak motory zatrzymują się i wszyscy celują bronią w niego.
Nieskutecznie. Gdy tylko dotarł na dach chwycił się za krwawiące ramię, a po
chwili można było usłyszeć wycie policyjnej syreny. Odetchnął delikatnie z ulgą
i wychyliła delikatnie głowę by spojrzeć na dół. Osoby które jeszcze
przed chwilą do niego strzelały znów zaczęły pakować się na motor i szybko
odjeżdżać. Wypuścił powietrze z płuc i położył się na zimnej nawierzchni.
Syreny policyjne ucichły dopiero pod budynkiem. Usłyszał głośny trzask
drzwiami, a po chwili jak ciężkie buty obijają się o schody przeciwpożarowe.
-Dziś dość szybko- powiedział kruczowłosy, zakładając
zamykając oczy i czekając na ochrzan.
-Twój brat kazał mieć was na oku- na dźwięk tego głosu
otworzył momentalnie oczy spojrzał w
zielone tęczówki które bacznie mu się przyglądały.
-Nie sądziłem ze prawnik ma prawo jeździć policyjnym
wozem- powiedział z przekąsem.
-Ledwo zrobiłeś prawko i już tydzień przed rozpoczęciem
roku szkolnego zostałeś postrzelony, powinieneś się cieszyć że twój brat dał mi
radiowóz- odgryzł się chłopak kucając przy młodym Uchiha i patrząc na jego
ranę.
-Nie mam zamiaru prowadzić radiowozu- odparł szybko wiedząc
że nie może jechać na motorze, ale radiowozu tym bardziej nie miał zamiaru
prowadzić.
-Spokojnie Deidara jest ze mną i to on pojedzie na twoim
motorze, znajdźmy jeszcze Naruto i wracajmy, twoja matka nie będzie zadowolona-
wiedział ze przyjaciel brata miał rację, ale skończył już osiemnaście lat i
miał prawo decydować o sobie. Z pomocą starszego chłopaka wstał z ziemi i
zaczęli powoli kierować się schodami w dół do radiowozu.
Ciepło, a raczej upał. Nie wiedziała ile jeszcze wytrzyma
w tym słońcu, ale musiała czekać, czekać na głupiego brata aż ten w końcu raczy
się po nią zjawić. Już na początku lipca miała wrócić do domu, nawet rodzicie
wysłali po nią brata, ale ten musiał cos załatwić przez co zamiast wakacje
spędzić w rodzinnym mieście spędza je za granicą. Spojrzała ostatni raz na zegarek i zwlekła
się z leżaka na którym właśnie się opalała. Chodziła do żeńskiego gimnazjum
przez 3 lata w Nowym Jorku . Spełniła warunek brata i teraz chciała iść do
wymarzonego liceum w Japonii, ale jemu co chwile coś się trafiało i co chwilę
odkładali wyjazd do Japonii. Znajdowali się teraz w Miami, nie wiedziała co
brat robi i do tego kazał siedzieć im w hotelu i nigdzie nie wychodzić.
Przynajmniej tyle że mieli w hotelu basen i był to jeden z najlepszych hoteli w
mieście.
-Nie denerwuj się tak, wiesz przecież że jest zajęty-
usłyszała cichy głos koło siebie i spojrzała w tamtą stronę. Wiedziała że jej
przyjaciółka miała rację, ale denerwowało ją to że nikt nigdy jej nic nie
mówił. Cieszyła się przynajmniej z tego że rodzicie Hinaty zgodzili się na to
by dziewczyna wraz z nią wyjechała do
najbardziej prestiżowego gimnazjum za granicą by uczyła się wraz z nią, bo
chyba by inaczej zwariowała.
-Wiesz że egzamin wstępny już pisałyśmy za granicą, jak
nie pojawimy się na rozpoczęciu to nie pójdziemy tam, a wiesz że on zrobi
wszystko byśmy tam nie poszły – powiedziała nieco zdenerwowana różowowłosa. Jej
starszy brat uwielbiał kontrolować jej życie. Jedyne z czego się cieszyła w tej
żeńskiej szkole przez trzy lata to w tym że żaden facet, nie miał tam wstępu.
Nawet nie było tam żadnego nauczyciela płci męskiej. Wszystkimi nauczycielkami
były kobiety. Ośrodek był wyposażony we wszystko co młodym kobieta potrzebne,
akademiki były niedaleko szkoły. A wyjść z całej posesji można było tylko co
drugi weekend za zgodą pisemną rodziców, a więc dziewczyny nie bardzo nawet jak
miały spotkać się z rodzinami, nawet jakby specjalnie przyjechali je odwiedzić.
-Ubrałybyście się- usłyszały ostry ton głosu i obydwie
odwróciły się w tamtym kierunku. Krótko przystrzyżony brunet stał nieopodal
nich. Na sobie miał krótkie spodenki i bluzkę a na nosie okulary. Używał ich
tylko do czytania wiec dziewczyny wiedziały że na pewno nie wypoczywa tylko
pracuje. Jego czerwone oczy zlustrowały obie dziewczyny.
-Są wakacje, chcemy złapać jeszcze trochę opalenizny
zanim wyślesz nasz na jakaś Antarktydę- warknęła Sakura patrząc na brata z
żądza mordu w oczach. Nienawidziła tego że traktował ją ciągle jakby miała pięć
lat. Była młodsza od niego o zaledwie cztery lata a zachowywał się niczym
ojciec. Chłopak westchnął, ściągnął okulary z nosa i przeczesał włosy ręka.
Jego siostra kątem oka patrzyła jak te wszystkie dziewczyny patrzą pożądliwym wzrokiem
w kierunku jej brata.
-To będziecie miały jeszcze okazje, bo wracamy dopiero za
cztery dni- westchnął. Wiedział że nie spodoba się to jego siostrze, czasami
żałował że nie była tak spokojna jak jej przyjaciółka. Zastanawiał się dlaczego
akurat ona odziedziczyła ten wybuchowy temperament.
-Więc pozwól chociaż nam się opalać- odezwała się ze
zrezygnowaniem i wyminęła go zostawiając okulary przeciwsłoneczne na stoliku.
Musiała się zanurzyć w wodzie bo inaczej zaraz się roztopi. Gdy tylko zniknęła
w basenie chłopak usiadł na jej miejscu i upił łyk jej bezalkoholowego drinka.
-Pilnuj jej- powiedział w stronę Hinaty uśmiechając się
do niej delikatnie. Tak odwzajemniła uśmiech i kiwnęła głową. Wiedziała że jej
przyjaciółka czasami potrafiła być nieobliczalna…
I oto pierwsza notka, mam nadzieje że wam się spodoba i
zachęci was chociaż trochę do czytania tego bloga. Zastanawiam się nad podaniem
opisu bohaterów, ale zobaczymy jeszcze.
A no i pytanko do was drodzy czytelnicy. Czy ktoś z was
potrafi robić nagłówki? Albo polecicie mi jakiś dobry blog gdzie na zamówienia
robią nagłówki? Bo jak widać blog jak na razie jest początkujący i chciałabym
na początek zając się nagłówkiem z góry dziękuje :*
Opowiadanie bardzo ciekawie się zaczyna :D Szczerze mówiąc jeszcze nie spotkałam się z podobną historią więc jestem bardzo ciekawa jak to potoczy się dalej ;) Zastanawiam się kim jest ten przyjaciel Itachi'ego który pomógł Sasuke. Podejrzewam, że Sasuke nie będzie grzecznym chłopcem, jednak nie przeczę że lubię gdy ma ostry charakter :D Już nie mogę się doczekać pierwszego spotkania SasuSaku :) A może oni już się znają???
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejną notkę ;)
Pozdrawiam i życzę weny!
Hej, bardzo ciekawie zaczyna się opowiadanie ;) Z niecierpliwością czekam na dalszą część historii. Co do nagłówka, to polecam zrobić samej, bo sie nie doczekasz, żeby ktoś ci zrobił (mam wyrobione zdanie na temat osób, które zajmują się takimi rzeczami). Sama czekałam aż ktoś z łaski swojej zrobi mi szablon i tak się doczekałam, że teraz próbuję sama sobie zrobić. Polecam ten filmik http://www.youtube.com/watch?v=dYei1dGw_Qs oraz poprzednią część, którą zrobiły te dziewczyny ;)
OdpowiedzUsuń