czwartek, 20 lutego 2014

2. Początek

Nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał. Przecież to było skandaliczne, jak coś takiego w ogóle można było mu zrobić. Spojrzał gniewnym spojrzeniem w stronę starszego brata i przeklął w myślach. Niestety nie mógł wypowiedzieć tych słów na głos bo dostałby jeszcze szlaban do tego bo jego matka sama pofatygowała się by przekazać jakże dobrą nowinę.
-Przecież nie jestem dzieckiem- powiedział najspokojniej jak potrafił ciągle patrząc morderczym wzorkiem na brata, który uśmiechał się delikatnie w jego stronę.
-Wiesz kochanie ż to dla twojego dobra- odparła matka patrząc z miłością na młodszego syna. Wiedział że robiła to dla jego dobra, ale dlaczego akurat teraz?
-Przecież już tyle razy byłem postrzelony, a ty dopiero teraz to robisz?- zapytał z przekąsem. Wiedział że nie powinien krzyczeć na matkę, ale nie potrafił pohamować swojej złości.
-Sasuke- upomniał go Itachi, ale został uciszony gestem dłoni przez matkę. Mikoto uśmiechnęła się promiennie w stronę syna i wstała. Podeszła do niego i ujęła jego twarz w dłonie.
-Wiesz że to naprawdę jest ciężkie być matką i siostrą dla wszystkich? Musiałam was traktować jak innych, ale teraz muszę cię chronić, nie mogę cię stracić, ani ciebie ani Itachiego. – powiedziała spokojnie patrząc mu w oczy. Chłopak trochę się zmieszał bo matka rzadko ich wyróżniała, ale wiedział że nie powinna tego robić dlatego nie miał jej tego za złe.
-Coś się dzieje?- zapytał już spokojniej. Kobieta przeczesała delikatnie jego włosy i zaczęła powoli odchodzić…
-Itachi powiedz mu, jest już dorosły- po tych słowach wyszła z salonu. Jako że nie było ich ojca w domu to ona musiała się wszystkim zajmować i wcale nie miała lekko. Musiała przestać kierować się uczuciami dlatego było jej ciężko i często pomagał jej starszy syn.
-Co jest?- zapytał ciekawy Sasuke odwracając się w stronę brata, gdy matka opuściła salon. Itachi tylko westchnął i przeczesał dłonią włosy. Wiedział że Sasuke nie był już dzieckiem, ale dla niego już na zawsze pozostanie małym braciszkiem i nic tego nie zmieni.
-Po prostu domyślamy się kto mógł cię zaatakować, ale Itachi wiedząc jaki jesteś porywczy nie chce ci o tym mówić- usłyszeli głos i obydwoje odwrócili się w stronę wyjścia do kuchni. Stał tam brązowo włosy chłopak i z delikatnym uśmiechem lustrował ich swoimi zielonymi tęczówkami.
-Jak to domyślacie się?- zapytał nie bardzo rozumiejąc.
-Ostatnio mamy małe zatarcia z pewnymi ludźmi i możliwe że chcieli coś osiągnąć poprzez atak na ciebie, ale nie martw się szybko się z tym uporamy i znów będziesz wolny- odparł znowu i wszedł w głąb salonu.
-A tym czasem póki co będziesz chodził wszędzie w towarzystwie kolegów, albo jak matka powiedziała damy ci jakąś ochronę- dodał starszy Uchiha patrząc jak wyraz jego młodszego brata z ciekawskiego zmienia się w grymas.
-A no i odbierz w końcu ten telefon od Suigetsu bo mam dość wysłuchiwania jego narzekań jak dzwoni na domowy- powiedział jeszcze Sousuke i opuścił dwóch braci machając im na od chodne. Wziął jeszcze kilka papierów ze stołu i już go nie było. Bracia przez chwilę w milczeniu patrzyli jeszcze w miejsce, gdzie przed chwilą zniknął chłopak.
-Dobra, ale załatwcie to szybko- powiedział zrezygnowany Sasuke wstając powoli z miejsca i krzywiąc się delikatnie czując ból w ramieniu. Itachi patrzył na niego zdziwiony
-Jak to jest możliwe że jak ja bym ci to powiedział to byś się ze mną kłócił i na pewno byś cos głupiego zrobił, a jak on ci to powiedział to jesteś grzeczny jak baranek?- jego brat tylko uśmiechnął się pod nosem i zaczął kierować się ku wyjściu z salonu. W drzwiach spojrzał na brata ostatni raz
-Mimo wszystko Sou jest dużo straszniejszy – i on także opuścił ów pomieszczenie.

Leżała na brzuchu i bacznie się przyglądała jak dziewczyna która była jej niczym siostra próbuje się spakować. Chciała jej pomóc, ale ciągle trwałą przy tym że poradzi sobie sama. Tak więc Ona leżała z rękami pod brodą i podśmiechując się pod nosem patrzyła jak Hinata próbuje sama zamknąć walizkę. W końcu opuszczały Miami i miały nareszcie udać się do Japonii, gdzie nie były od rozpoczęcia nauki w gimnazjum. Nie mogła się już doczekać by spotkać się z rodzicami, których tak rzadko widywała, chociaż wiedziała że teraz nie będzie lepiej, gdyż oni też dużo pracują. W końcu czego się dziwić, kiedy matka jest fotografem i robi zdjęcia modelką, a ojciec jest szefem kuchni w jednej z najbardziej znanych restauracji. Ale mimo to będzie bliżej nich, a przecież bycie blisko z rodziną mimo wszystko daje poczucie że jesteśmy dla kogoś ważni, że mimo wszystko ktoś w naszym życiu nas potrzebuje.
-Na pewno ci nie pomóc?- zapytała jeszcze raz wstając z łóżka. Wiedziała że odmówi dlatego najlepszym pomysłem było by nie pytać i od razu jej pomóc. Gdy tylko granat włosa usiadła na walizce, Sakura ją zasunęła co było dość dziecinnie proste.
-Nie wierze- wkurzyła się Hyuga i kopnęła walizkę.
-Mówiłam że tracisz sama tylko czas- westchnęła różowo włosa. Hinata tylko przytaknęła. Stanęła naprzeciwko przyjaciółki i spojrzała na nią od góry do dołu lekko się uśmiechając.
-Co jest?- zapytała Haruno widząc jak przyjaciółka ją lustruje.
-Nie widzieli nas trzy lata jak myślisz poznają nas?- zapytała z Nienacka nie spuszczając wzroku z przyjaciółki. Zdziwiło ją jej pytanie, na które nie potrafiła odpowiedzieć od razu. Też się nad tym zastanawiała w końcu osoby z którymi się zadawały trzy lata temu też na pewno się pozmieniały. Ona sama widziała po sobie i Hinacie co czas robi z ludźmi. Wyjeżdżając do stanów Hinata był cichą i grzeczna dziewczynką która nie potrafiła postawić na swoim. Wstydziła się swojej osoby, a teraz? Może nie jest jakimś strasznie odważnym człowiekiem, ale gdy coś wyprowadza ją z równowagi to potrafi się odezwać, dalej jest nieśmiała, ale teraz potrafi normalnie rozmawiać z ludźmi. Do tego gdy wyjeżdżały były płaskie jak deski, a teraz Hinata ma czym oddychać tak samo jak i ona.  Sakura zaś nosiła jeszcze aparat na zęby i można powiedzieć że nie należała do zbyt urodziwych ludzi. Ale czuła że to się zmieniło bo odkąd tylko brat ją zobaczył to starał się je obie pilnować. Widziała jak faceci na nie patrzą i chociaż to było dość fajne w końcu zwracać na siebie uwagę to coraz bardziej ją to denerwowało.
-Boisz się że cię nie pamięta?- zapytała nagle Sakura uwiadamiając sobie jedno. Na twarzy Hyugii pojawił się dorodny rumienieć, taki który od razu utwierdził Haruno w jednym. Dziewczyna wciąż była zakochana od lat w jednym i tym samym chłopaku. Uwielbiała to w niej, mimo wszystko chciałaby móc tak kochać jak ona. Mimo rozłąki, mimo tego że nie widziała jego uśmiechu to nadal go kochała, jedynego i niepowtarzalnego Naruto Uzumakiego.
-Gdybym była tylko troszkę odważniejsza- powiedziała cicho pod nosem, a Sakura momentalnie uderzyła delikatnie swoim czołem o jej i zatrzymała się tak patrząc jej prosto w oczy.
-Tylko idiota by nie zauważył tej miłości, jeśli nie zauważy to znaczy że nic się nie zmienił i dalej jest tym głąbem z którym będziesz- obydwie zaśmiały się i powróciły do pakowania ostatnich rzeczy jakie miały, w końcu powinny być już na dole gdzie zapewnię niecierpliwie czekał na nie Kouta.

Zdenerwowany siedział na krześle oparty o oparcie i bacznie przyglądał się dziewczynie która stała przed nim. Zielone rozpuszczone włosy miała w nieładzie, na twarzy wypisany grymas. Kilka zadrapań na policzku i otarć. Lewa ręka była cala w krwi, ale nic się nie odzywała. Mimo bólu jaki odczuwała wiedziała że nie może się odezwać. Była tylko pionkiem w tej grze i dobrze o tym wiedziała. Czekała aż zostanie zbesztana, ale nic takiego jak na razie się nie wydarzyło wiec nie wiedziała czego się spodziewać…
-Uderzając w ich środek nic nie osiągniemy, musimy zacząć od gałęzi- powiedział mężczyzna wysokim tonem głosu i pierwszy raz odkąd weszła do pokoju zamknął oczy i nie patrzył na nią. Przełknęła ślinę i próbowała stać prosto co było strasznie trudne w stanie jakim się znajdowała. Nie sądziła że ktoś będzie potrafił ją wytropić. Cieszyła się że mimo wszystko i tak z tego wypadku wyszła z  zadrapaniami, kilkoma siniakami i możliwe że ze złamaną ręką a nie z gorszymi obrażeniami.
-Gałęzie?- zdziwiła si, gdyż nie bardzo wiedziała o co chodzi jej szefowi. Zawsze była wybierana do zadań specjalnych i rzadko kiedy szwankowała, ale to zadanie wymagało od niej więcej sprytu i odwagi niż dotychczas.
-Musisz po prostu usunąć coś ważnego, a ptaszek sam wleci do klatki- powiedział zakładając palce i kładąc na nich brodę. Dziewczyna tylko delikatnie się uśmiechnęła , ukłoniła po czym opuściła pomieszczenie. Musiała się opatrzyć po czym jak najszybciej chciała się zabrać do zbierania informacji.

Mimo iż uwielbiał czuć wiatr we włosach rzadko kiedy jeździł motorem, przeważnie wybierał samochody. Uwielbiał żartować, a mimo to zawsze bywał poważny, kochał rodzinę, a mimo wszystko trzymał ich zawsze na dystans. Miłość, szczęście, zawsze chciał doświadczyć tych uczuć, ale nigdy nie potrafił się otworzyć na ludzi. Bał się że może zostać zraniony, bał się że może tym zranić innych. W swoim życiu widział już nie jedną śmierć i mimo że sam wybrał taką drogę to nie chciał by przez jego wybory cierpieli jego bliscy. Kątem oka spojrzał na pudełko jakie się znajdowało na siedzeniu obok i delikatnie się uśmiechnął. Tak długo jej nie widział i nareszcie nadszedł czas by się z nią spotkać. Tęsknił za nią i jej żywiołowością. Zawsze tętniła życiem i potrafiła wywołać w nim jakieś emocje. Była jedyną osobą która go rozumiała i zawsze była po jego stronię. Dojechał na lotnisko i szybko opuścił samochód trzaskając drzwiami. Wiedział że samolot pewnie już wylądował, ale nie mógł wcześniej wyrwać się z pracy. Spojrzał na zegarek i przeklął w myślach. Dostanie mu się ochrzan za spóźnienie, ale wiedział że zaraz zostanie mu to wybaczone. Gdy tylko znalazł się na lotnisku jego wzrok przykuły różowe kosmyki włosów. Na jego twarzy znów pojawił się uśmiech.
-Sakura- krzyknął delikatnie i pomachał w stronę dziewczyny która właśnie odwracała się w jego stronę. Musiał przyznać że nie spodziewał się tego. Dziewczynka która opuszczała Japonię na pewno tak nie wyglądała. Dziewczyna była ubrana w obcisłe czarne leginsy i szary top, a na nogach miała sandałki. Ubrania miała tak dopasowane iż było widać że dziewczyna ma świetną figurę i nie mały biust. Włosy miała spięte w koński ogon, a na twarzy widniał szeroki uśmiech.
-Sou-nii- krzyknęła i zaczęła biec w jego stronę. Gdy tylko wpadła w jego ramiona przytulił ją mocno do siebie. Była taka drobniutka w jego ramionach. Chwycił ją za ramiona i przyjrzał się jej warzy. Naprawdę wyładniała i w życiu by nie powiedział że jego siostra właśnie będzie zaczynać liceum.
-Ale wyrosłaś- powiedział głaszcząc ją po policzku. Była dla niego niczym gwiazdka w oku.
-Witaj Sou- spojrzał w bok i cicho zagwizdał widząc przyjaciółkę siostry. Ona także się zmieniła i to strasznie, ale Hinata zawsze była śliczna dla niego.
-Wy na pewno się tam uczyłyście, a nie próbowałyście stać się dorosłe?- zapytał żartobliwie czochrając Hinacie włosy i całując ją w policzek. Obie się cicho zaśmiały patrząc na siebie.
-Gdybyś chociaż raz je odwiedził to byś wiedział- usłyszeli chłodny głos i nim się obejrzeli Kouta minął ich nawet nie zatrzymując się by porozmawiać z bratem. Sousuke tylko uśmiechnął się smutno. Wiedział że na to zasłuż , a mimo wszystko miał nadzieję że kiedyś brat mu wybaczy. Pomógł dziewczyną z walizkami i razem ruszyli w stronę samochodu. Było dopiero południe , ale wiedział że na pewno są zmęczeni po locie. Każda na pewno chciała spędzić ten czas z rodziną w końcu do stanów jest trochę daleko wiec nie mogli ich za często odwiedzać, a jutro już zaczyna się szkoła.

Nie mógł uwierzyć że już całe wakacje przeleciały. Jeszcze pamięta jak wyprawiał swoje osiemnaste urodziny, jak robił prawko na motor i samochód, a teraz? Siedzi z kumplami i narzeka że już jutro znów zacznie się nauka. Tym razem było jeszcze gorzej bo to już ostatnia klasa i trzeba będzie jeszcze bardziej się przyłożyć do nauki. A do tego wszystkiego zawsze na początku roku szkolnego muszą wymyślić coś głupiego.
-Co wy na to, żeby w tym roku pierwszakom powiedzieć że jeśli chcą dołączyć to muszą np. zdobyć stanik dyrektorki?- z zamydleń wyrwało go pytanie Suigetsu który bujał się na krześle i głupio uśmiechał do wszystkich. Wiedział że chłopak nigdy nie miał najmądrzejszych pomysłów, ale nie wiedział ze stać go na wymyślenie jeszcze większej głupoty.
-Zawsze palniesz coś głupiego, po prostu niech przekonają do siebie Sasuke i po sprawię- odparł Jugo dalej grając w PSP i nawet nie zaszczycając kolegi spojrzeniem.
-Nie mieszajcie mnie do tego –odparł karooki zmęczonym głosem. Był teraz liderem szkolnej grupy Akatsuki, ale nigdy jakoś nie obchodziło go to kto będzie do niej należał, byle tylko niepotrzebnie mu w tyłek nie wchodzili i mogli sobie być. Do tego doszło że będzie musiał wybrać nowego lidera pod koniec roku co było strasznie denerwujące.
-Myślisz że tym masz źle- każdy spojrzał w stronę jęczącego blondyna, który siedział na swoim łóżku i przytulał poduszkę. W jego oczach było widać skruchę jak i smutek. Chłopak wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać. Chociaż nikt mu się nie dziwił. Przez ostatni jego wybryk z Uchihą rodzice uziemili go do odwołania i musiał siedzieć w domu. Nie mógł nigdzie wychodzić i tylko tyle że koledzy mogli go odwiedzać. Dodatkowo matka kazała mu po godzinie dziennie pomagać albo jej albo ojcu. Naruto oczywiście wybierał ojca, bo mimo iż papierkowa robota nie należała do najprzyjemniejszych to u ojca na pewno nie narazi się na to że dostanie mu się przez głowę.
-To żeby was rozluźnić proponuje zrobić imprezkę, wpadną jakieś laseczki i na pewno poczujecie się lepiej- krzyknął uradowany Suigetsu mając nadzieje że jego pomysł poprawi kolegą humor.
-Jest początek roku szkolnego, a ty już pierwszego dnia chcesz robić imprezę? Chcesz żebym dostał dożywocie?- żachnął się Naruto gryząc róg poduszki.
-Poza tym nie każdy potrzebuje od zaraz przelecieć jakąś laskę jak ty – dodał Jugo odkładając grę na bok i w końcu patrząc na kolegów.
-No weźcie, pierwszaczki będą, któraś na pewno da się zaciągnąć na sale gimnastyczną- brnął dalej Hozuki szczerząc się przy tym.
-Jeśli jakieś przyjdą- powiedział smutny blondyn.
-Nie kracz, w tym roku na pewno jakaś przyjdzie- warknął Suigetsu. Ich liceum było znane z brutalności. Jego poziom był bardzo wysoki i trzeba było mieć dobre oceny by się do niego dostać i w nim utrzymać, ale większość uczniów która tam przychodziła to chłopcy próbujący mieć jakąś styczność z gangami. Dlatego mimo iż wysokich progów dziewczyny raczej mijały to liceum szerokim łukiem. Jeśli już jakaś przyszła to przeważnie było to jedna dziewczyna lub dwie na klasę przez co szkoła mogła wyglądać niczym męskie liceum.

-Okej, więc jeśli jakaś przyjdzie to zaklepuje ją- znów uniósł się szczęśliwy Hozuki, a jego koledzy tylko westchnęli z rezygnacją. Wiedzieli że nie dadzą rady już zmienić swojego przyjaciela. Uwielbiał bawić się dziewczynami przez co czasami i oni mieli problemy. Ale mimo wszystko był jedyny w swoim rodzaju i nie mogli by go zamienić na nikogo innego.



Jak narazie wiem że rozdziały nie są zbyt ciekawe, ale poczekajcie jeszcze trochę, a obiecuję że już  w następnym wydarzy się coś ciekawszego. Mam nadzieje że dotrwacie ze mną do końca tego opowiadania :*


piątek, 14 lutego 2014

1. Rodzina

Kolejny dzień minął, a słońce niemiłosiernie dawało znak o tym że nastąpił kolejny dzień i noc przeminęła. Przerzuciła koc na głowę by uchronić się od promieni słońca które wpadały przez otwarty balkon, ale to nic nie dawało. Było tak gorącą że czuła jak całe jej ciało przykleja się do prześcieradła. Spała w samej bieliźnie, a mimo to było jej strasznie gorąca. Odkryła głowę i kątem oka spojrzała na łóżko obok gdzie powinna spać jej przyjaciółka. Jak się spodziewała łóżko było puste i starannie pościelone.  Słyszała szum wody, wiec już wiedziała gdzie znajduje się jej przyjaciółka. Niechętnie usiadła na łóżku i przeczesała dłonią swoje bujne włosy, które teraz opadały jej na twarz. Ze stolika obok wzięła gumkę do włosów i spięła je w niedbały kucyk, gdyż było jej tak wygodniej i chłodniej. Zastanawiała się jak ludzie mogą tu żyć przez cało rok. Przecież życie w takim upale było nie do zniesienia przez kilka dni, a co dopiero całe życie. Zerknęła na zegarek który wskazywał południe i westchnęła ciężko. Zasiedziały się wczoraj, pierw poszły na zakupy. Skoro miały tu spędzić jeszcze kilka dni musiały kupić sobie stroje kąpielowe, gdyż wczoraj kąpały się w szortach i topach co nie było najwygodniejsze. Gdy tylko wróciły dostały ochrzan że nic nie powiedziały jej bratu, więc wieczór spędziły w pokoju oglądając jakieś przestarzałe romansidła.
-Ohayo- usłyszała ciepły głos i od razu się uśmiechnęła odwracając w stronę Hinaty, która właśnie opuszczała łazienkę. Uśmiech nie znikał z jej twarzy widząc granatowłosą w stroju kąpielowym której jej wczoraj wybrały. Chociaż dziewczyna się sprzeciwiała to i tak go kupiła. Zawsze ubierała stroje jednoczęściowe wstydzącą się pokazać swoje ciało, ale w końcu dała się namówić na bikini.
-Mówiłam że wygląda na tobie bosko- odparła Sakura patrząc dokładnie na przyjaciółkę. Zielone dobrze dopasowane bikini idealnie leżało na jej piersiach, a do tego w tym kolorze było jej do twarzy.
-To zawstydzające- odparła cicho Hyuga zakrywając dłońmi piersi , a na jej twarzy pojawił się rumienieć. Sakura uśmiechnęła się pod nosem i wstała z wcześniej zajmowanego miejsca i podeszła do przyjaciółki i zabrała ręce z jej piersi.
-Masz czym się chwalić to chwal się- powiedziała do niej i obeszła ją szybko i od tylu złapała ja za piersi.
-Sakura-chan przestań- pisnął dziewczyna, bo wiedziała że jej przyjaciółka uwielbiała mówić o tym że ma atuty i powinna je wykorzystywać, ale ona nie była aż tak śmiała by chodzić w bluzkach z dekoltem czy też krótkich spódniczkach.
-Przestań udawać niewiniątka, mam ci przypomnieć noc w Rio?- szepnęła jej do ucha Sakura, a na twarzy Hinaty zawitał jeszcze większy rumieniec. Chciała coś odpowiedzieć, ale drzwi do ich pokoju momentalnie się otworzyły i stanął w nich brunet.
-Mam pro…- nie dokończył gdyż dopiero teraz spojrzał na dwie dziewczyny, a na jego twarzy pojawiły się rumieńce. Cóż nie co dzień widziało się dwie dziewczyny, małolaty które mimo swojego wieku były aż zbyt dojrzałe i znajdowały siew takiej pozycji. Sakura widząc brata uśmiechnęła się niewinnie.
-Chcesz popatrzeć?- przytuliła od tyłu mocniej Hinatę , a po chwili usłyszały trzask drzwi.
-Sakura-chan!-krzyknęła oskarżycielsko granatowłosa, gdy tamta ja puściła.
-Co? Boisz się że Kouta będzie miał teraz sprośne myśli o tobie?-  zapytała zabierając z podłogi wczoraj zakupiony strój i kierując się do łazienki. Hinata nic nie odpowiedziała tylko patrzyła jak różowowłosa zamyka siew łazience. Westchnęła i wyciągnęła z walizki spódnicę i bluzkę po czym nałożyła na siebie i wyjrzała na korytarz. Jak się spodziewała Kouta stał oparty o ścianę z zamkniętymi oczyma i jakby czekał. Naprawdę czasami współczuła mu że Sakura była jego siostra bo dziewczyna miała szalone pomysły.
-Przepraszam że wszedłem bez pukania- odezwał się nagle otwierając oczy i odpychając się od ściany. Jego ręce znajdowały się w kieszeniach krótkich spodenek, a on stał teraz naprzeciwko dziewczyny. Był wyższy od niej o ponad głowę, a jego czerwone oczy bacznie lustrowały jej sylwetkę. Po jego rumieńcach i zakłopotanej twarzy  nie było ani śladu.
-Mógłbyś częściej pokazywać emocje to nie traktowała by cię tak- powiedziała nagle Hinata uśmiechając się delikatnie do chłopaka. On tylko westchnął i przeczesał dłonią włosy.
-Wtedy już totalnie weszłaby mi na głowę- odparła posyłając jej delikatny uśmiech.
-Idziemy na plaże- stwierdziła raczej niż zapytała, bo wiedziała żę jeśli ona to powie a nie jej przyjaciółka to Kouta na pewno się zgodzi.
-Pilnuj jej, o to chciałem wcześniej prosić- powiedział i odwrócił się z zamiarem opuszczenia dziewczyny, ale usłyszał jeszcze jej melodyjny głos.
-Przecież po to prosiłeś bym się udała do szkoły wraz nią- Spojrzał na dziewczynę ostatnio raz i machając jej na odchodnym i zniknął za zakrętem. Młoda Hyuga stała tak jeszcze przez chwilę patrząc w miejsce gdzie przed chwila zniknął chłopak. Naprawdę dążyła go głębokim szacunkiem. Nie wiedziała kiedy tak bardzo się z nim zaprzyjaźniła, ale był dla niej niczym starszy brat. Dogadywała się z nim i wiedziała że zawsze z problemem mogłaby przyjść do niego. Czuła się jakby była prawdziwą rodziną z Haruno.
-Długo będziesz jeszcze tak stać?- usłyszała głos przyjaciółki obok i odwróciła się w jej stronę. Była już wykąpana i ubrana w krótkie szorty i bluzkę z opadającym rękawem tak że było widać jej górę od stroju. Na nosie miała okulary przeciw słoneczne, a włosy spięte w luźny kok. W jednej ręce trzymała swoją torbę a w drugiej jej. Nawet ją spakowała.
-A wiec chodźmy- odezwała się Hinata zabierając tylko jeszcze japonki, zabierając torbę plażową od Sakury i obie ruszyły w stronę wyjścia z hotelu. Miały jeszcze trzy dni na powrót do Japonii i zamierzały wykorzystać ten czas by złapać jakąś opaleniznę.

Kolejne syknięcie wydobyło się z jego gardła i po raz kolejny posłał karcące spojrzenie w stronę kobiety która stała nad nim. Wiedział ze robiła to specjalnie, ale nie miał prawa się odezwać bo jeszcze zostawi go z kulką w ramieniu i będzie miał za swoje. Jakoś nie spieszyło mu się żeby oddawać rękę do amputacji przez to że nie potrafił utrzymać języka za zębami. Zastanawiał się tylko dlaczego to właśnie ona została wezwana żeby pozbyć się kulki z jego ramienia  a nie ktoś inny. Przecież było kilku innych dobrych medyków którzy tutaj należeli, ale ona chyba była najbliżej. Spojrzał w stronę przyjaciela, który niczym się nie przejmując siedział na krześle opierał się o oparcie brodą i grał w PSP nie zważając że jego najlepszy przyjaciel kilka godzin temu został postrzelony. Znów poczuł ukłucie, tym razem gorsze.
-Uważaj!- warknął w stronę kobiety i od razu pożałował swoich słow. Zmierzyła go wściekłym i zaspanym spojrzeniem, a on nie odezwał się w jej stronę już więcej.
-Skończyłam- powiedziała zaczynając zakładać bandaż na jego ramieniu i nie uszło uwadze chłopaka że co jakiś czas mocniej zaciskała go by poczuł ból. Wiedział że mogła go znieczulić by nie czuł jak wyciąga mu kulkę z ramienia, ale nie zrobiła tego, a on dobrze wiedział dlaczego. Nacisnął jej na odcisk nie jeden raz i teraz musiał cierpieć. Chociaż i tak lepsze było wyciąganie bez znieczulenia pocisku niż życie dalej bez ręki.
-Zawsze masz pecha- odezwał się w końcu Naruto ziewając i przerywając grę. Mimo że był zmęczony to na jego twarzy ciągle gościł uśmiech. Każdy mógłby powiedzieć że jak może nazywać się przyjacielem skoro w ogóle nie przejmuję się tym że Sasuke został postrzelony, ale każdy z obecnych wiedział że Naruto najbardziej się o przyjaciela martwił.
-A ty dopiero tego pecha będziesz miał- odezwała się kobieta ściągając gumowe rękawiczki i wrzucając je do kosza na śmieci. Uzumaki tylko przełknął ślinę i spojrzał na nią jakby nie rozumiał o co jej chodzi.
-Ależ Rin przecież nie musimy mówić mistrzowi o ty małym wybryku- odezwał się mężczyzna który do tej pory siedział cicho i przyglądał się jak kobieta wyciąga pocisk.
-Zamknij się Obito! Czy ty  w ogóle wiesz co się stało? Sasuke został postrzelony i to nie wiadomo przez kogo, to nie mógł być przypadek ze go postrzelili do tego Naruto też mógł zostać postrzelony i ty chcesz to przemilczeć? Przecież on nawet nie ma skończonych osiemnastu lat!- krzyknęła oburzona zakładając ręce na piersiach. Każdy doskonale zdawał sobie sprawę z tego że tylko Sasuke miał ukończone osiemnaście lat i zrobił już prawko na motor , a Naruto jeździł bez niego.
-Nie panikuj tak Rin- usłyszeli spokojny głos i ujrzeli jak do pokoju w którym się znajdowali wchodzi zielonooki chłopak i starszy Uchiha.
-Itachi to nie jest śmieszne- powiedziała patrząc wyczekującą na jednego z członków rodziny Uchiha. Teraz i ona należała do tej rodziny więc wiedziała jakie niebezpieczeństwa na nią czyhają, ale została tego uwiadomiona i mimo to chciała należeć do tej rodziny, kochała swojego męża i nie żałowała podjętych decyzji.
-Wiem dlatego próbujemy ustalić kim oni byli- westchnął i spojrzał na młodszego brata, który siedział bez koszulki, a bandaż na jego ręce powoli zaczął przesiąkać krwią. Nie podobało mu się to że ktoś próbował coś zrobić jego bratu i w dodatku wiedział gdzie on się pojawi.
-Nie potrzebuje niańki- tym razem odezwał się Sasuke mierząc brata groźnym spojrzeniem. Nie podobało mu się to że brat wysłał swojego przyjaciela żeby ten był w pobliżu.
-Ta niańka uratowała ci życie- odparł zielonooki i uśmiechnął się w stronę młodszego Uchihy.
-Sousuke i ja pogrzebiemy trochę czy jakiś gang ostatnio nie rozszalał się zbytnio, a ty Obito mimo wszystko powinieneś powiedzieć Minato że jego syn ostatnio rozrabia- nie podobało się to Itachiemu, ale wiedział że Minato musi wiedzieć że coś takiego miało miejsce. Widział przerażenie na twarzy Naruto, ale nie mógł teraz nic na to poradzić. Często wyciągał ich wraz z Sousuke z opresji, ale żarty się w końcu muszą skończyć. Byli już coraz starsi i właśnie mieli iść do ostatniej klasy liceum, a oni i tak już dość wcześnie zostali wprowadzeni w to brutalne życie.
-Rin nie powinnaś się przemęczać- usłyszeli znów głos bruneta który stał koło Itachiego i tym razem patrzył zatroskanym wzrokiem na kobietę która wyglądała na zmęczoną.
-Wracam do łóżka, a wy bądźcie ostrożnie, mam złe przeczucia- po tych słowach zniknęła za rozsuwanymi drzwiami. Dom rodziny Uchiha był wielki i nie tylko jedna rodzina w nim mieszkała. Był to tradycyjny stary japoński dom który od dawien dawna należał do klanu Uchiha.
-Naruto zostań tu na noc, ja pojadę powiadomić twojego ojca, a ty lepiej odpocznij- powiedział Obito i także zaczął kierować się ku drzwiom, ale tym które wychodzą na zewnątrz. Itachi jeszcze chwilę przyglądał się młodszemu bratu po czym także zniknął bez słowa za drzwiami, a w jego ślady poszedł Sousuke. Obawiał się czegoś, obawiał się tego że jego młodszy brat także został w to wplątany jak i jego przyjaciele. Zastanawiał się czy nie mógłby żyć on jako normalny nastolatek, ale teraz nie mieli już wyboru. Na ich ciała spoczywała pieczęć że należą do tego i nie mogli już tego cofnąć. Zatrzymali się przed szarymi drzwiami i delikatnie zapukali . Usłyszeli ciche wejść i od razu weszli po czym usiedli po turecku przed kobietą która znajdowała się w ów pomieszczeniu. Siedziała pomiędzy stertą poduszek. Jej włosy były spięte nienagannie w kok, a usta pomalowane na czerwono. Ubrana była w kimono które zakrywało każdy skrawek jej ciała.  Na jej twarzy malował się spokój i delikatny uśmiech. Wiedzieli że nie spała, nigdy nie spała gdy nie było jej męża przy niej, nie potrafiła zasnąć bez niego.
-Matko- ukłonił lekko głowę Itachi.
-One-san- Sousuke także delikatnie ukłonił głowę, a po chwili obydwoje je unieśli i spojrzeli na kobietę która siedziała przed nimi.
-Co was sprowadza o tej godzinie?- zapytała cicho. Była osobą której każdy w tym domu ufał i zawsze zwracał się do niej o pomoc.
-Przyszedłem prosić o pozwolenie, ktoś postrzelił Sasuke i nie powinno pójść to płazem tej osobie- powiedział ciągle patrząc na matkę. Wiedział że gdyby tylko spuścił z niej wzrok okazał by jej brak szacunku.
-Itachi, Sousuke, kochani wiecie dobrze że- i w tym momencie jej ton głosu zaczął się zmieniać. Nie był już to te sam spokojny głos którym przemawiała przed chwilą, ale stał się bardziej oschły- kto zadrze z Yakuzą nie wyjdzie z tego cało…

Nie rozumiał dlaczego robili z tego wszystkiego takie wielkie halo. Przecież już nie raz był postrzelony, a pierwszy raz został dźgnięty nożem w gimnazjum już i nie robili wokół tego takiego wielkiego zamieszania.
-Myślę że jest cos większego na rzeczy- odezwał się niespodziewanie Naruto siadając na swoim futonie i patrząc na Sasuke z poważną miną. Co jak co ale poważnego Uzumakiego rzadko kiedy można było spotkać.
-Przejmujesz się tym bardziej niż że twoja matka dowie się że znów jeździłeś bez pozwolenia?- zapytał sarkastycznie Uchiha. Blondyn tylko zmierzył go groźnym spojrzeniem, wiedział że będzie miał przechlapane, ale gdyby Sasuke go nie namówił to siedział by dziś grzecznie w domu.

-Ojciec mówił że ostatnio jakiś gang coraz bardziej się wychyla- znów powiedział, tym razem jego ton nie był tak poważny, a sam położył się i przykrył odwracając plecami do przyjaciela. Sasuke chwile patrzył na plecy Naruto. Wiedział to że ostatnio ktoś powoduje zamieszki, ale nie spodziewał się że będą próbowali wszczynać wojnę z jednym z najsilniejszych gangów w Tokio. Przecież mimo że nikt nie wiedział, to każdy wiedział że rodzina Uchiha ma jakieś powiazanie z Yakuzą.  Nie myślał nad tym zbytnio gdyż zaczynał czuć że rana zaczyna coraz bardziej go boleć. Połknął tabletki od Rin i także ułożył się do snu.  Nie mógł sobie teraz zaprzątać głowy czymś co może być jak na razie nieistotne.



wtorek, 11 lutego 2014

Prolog

Uwielbiał adrenalinę jaka mu przy tym towarzyszyła, wiatr we włosach, a mimo to miał na sobie kask. Wiedział że przy tej prędkości lepiej nie ryzykować i mieć zabezpieczenia. Przyspieszył, a wtedy obok niego śmignął jeszcze jeden ścigacz.  Uśmiechnął się pod nosem i znów przyśpieszył. Jego przyjaciel znów prowokował go do wyścigu. Chociaż miał już jeden poważny wypadek, z którego ledwo wyszedł i rodzice zabronili mu jazdy na ścigaczu to ten dalej to robił. Nie rozumiał przyjaciela jak mógł być taki głupi, ale nie wiedział co by zrobił jakby stracił jedynego partnera z którym mógł się pościągać. Jego serce coraz szybciej biło, a poziom ekscytacji wzrastał coraz bardziej.  Mimo iż ulice Tokio były o tej późnej godzinie dalej zaludnione, to teraz na ulice wychodzili tylko ci którzy nie bali się nocy. Zaczęli powoli kierować się w stronę jednej z dzielnic Shibuyi gdzie lubił przesiadywać jeden z najgorszych gangów. Mimo to nie czuł jakiegoś specjalnego zagrożenia, bo dopóki się nie zatrzymają i nie będę próbowali zwrócić większej uwagi na siebie to nic się nie wydarzy. Odkąd był mały nie mógł się doczekać tego aż w końcu będzie pełnoletni i będzie mógł sobie zrobić prawko na ścigacz. Zawsze jeździł z bratem, a potem czasami sam, ale zawsze gdy tylko brat mu pozwolił. A teraz? Mógł się cieszyć tym wraz z najlepszym przyjacielem. Jednak dzisiejszego dnia jego szczęście nie trwało zbyt długo. Zauważył w lusterku że nie tylko on i Naruto w tym momencie ścigają się, ale też trzech jakiś ludzi jedzie za nimi jakby ich ścigało. Dodał gazu, ale nie zgubił ich bo siedzieli mu na ogonie.
-Chyba mamy towarzystwo- powiedział do mikrofonu który miał zainstalowany w kasku, by móc swobodnie się kontaktować z przyjacielem.
-Za mną jedzie dwóch, a za tobą?- usłyszał dobrze znany mu glos i delikatnie się uśmiechnął.
-Trzech, chyba jestem bardziej interesujący- tym razem nie usłyszał odpowiedzi tylko prychnięcie.
-Widzimy się za 15 minut- tym razem ton głosu przyjaciela był poważniejszy. Nie odpowiedział tylko od razu skręcił w jedną z pustych uliczek i dodał gazu, widział jak jego ogon coraz bardziej się do niego zbliża, dlatego starał się przyśpieszać, ale nie za bardzo mógł ponieważ uliczka była pełna śmieci. Wjechał na większą ulicę i przeklął pod nosem. Znajdował się w jednej z biedniejszych dzielnic i w sumie nie znał za dobrze tych dróg więc nie wiedział za bardzo jak ma jechać żeby zgubić swój ogon. Na ulicach było pusto, a blokowiska wyglądały jak opuszczone. Usłyszał wystrzał i zerknął w lusterko. Każdy z nich posiadał dodatkowego pasażera który teraz strzelał. Nie sądził ze akurat dziś wpakuje się w jakieś bagno. Matka go zabije przecież. Nie miał zbyt wiele czasu do namysłu więc wjechał w jedną z uliczek i po chwili poczuł piekący ból w ramieniu. Skrzywił się i zaczął powoli hamować… Zatrzymał się szybko zeskoczył z motoru i wspiął się na schody przeciwpożarowe. Szybkimi krokami zaczął kierować się w stronę dachu. Żaden mieszkaniec bloku nie wyszedł słysząc strzały jakby było to tu codziennością, chociaż on się temu nie dziwił. Wyciągnął telefon napisał szybkiego esa i dalej zmierzał ku górze. Kątek oka widział jak motory zatrzymują się i wszyscy celują bronią w niego. Nieskutecznie. Gdy tylko dotarł na dach chwycił się za krwawiące ramię, a po chwili można było usłyszeć wycie policyjnej syreny. Odetchnął delikatnie  z ulgą  i wychyliła delikatnie głowę by spojrzeć na dół. Osoby które jeszcze przed chwilą do niego strzelały znów zaczęły pakować się na motor i szybko odjeżdżać. Wypuścił powietrze z płuc i położył się na zimnej nawierzchni. Syreny policyjne ucichły dopiero pod budynkiem. Usłyszał głośny trzask drzwiami, a po chwili jak ciężkie buty obijają się o schody przeciwpożarowe.
-Dziś dość szybko- powiedział kruczowłosy, zakładając zamykając oczy i czekając na ochrzan.
-Twój brat kazał mieć was na oku- na dźwięk tego głosu otworzył momentalnie oczy  spojrzał w zielone tęczówki które bacznie mu się przyglądały.
-Nie sądziłem ze prawnik ma prawo jeździć policyjnym wozem- powiedział z przekąsem.
-Ledwo zrobiłeś prawko i już tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego zostałeś postrzelony, powinieneś się cieszyć że twój brat dał mi radiowóz- odgryzł się chłopak kucając przy młodym Uchiha i patrząc na jego ranę.
-Nie mam zamiaru prowadzić radiowozu- odparł szybko wiedząc że nie może jechać na motorze, ale radiowozu tym bardziej nie miał zamiaru prowadzić.
-Spokojnie Deidara jest ze mną i to on pojedzie na twoim motorze, znajdźmy jeszcze Naruto i wracajmy, twoja matka nie będzie zadowolona- wiedział ze przyjaciel brata miał rację, ale skończył już osiemnaście lat i miał prawo decydować o sobie. Z pomocą starszego chłopaka wstał z ziemi i zaczęli powoli kierować się schodami w dół do radiowozu.

Ciepło, a raczej upał. Nie wiedziała ile jeszcze wytrzyma w tym słońcu, ale musiała czekać, czekać na głupiego brata aż ten w końcu raczy się po nią zjawić. Już na początku lipca miała wrócić do domu, nawet rodzicie wysłali po nią brata, ale ten musiał cos załatwić przez co zamiast wakacje spędzić w rodzinnym mieście spędza je za granicą.  Spojrzała ostatni raz na zegarek i zwlekła się z leżaka na którym właśnie się opalała. Chodziła do żeńskiego gimnazjum przez 3 lata w Nowym Jorku . Spełniła warunek brata i teraz chciała iść do wymarzonego liceum w Japonii, ale jemu co chwile coś się trafiało i co chwilę odkładali wyjazd do Japonii. Znajdowali się teraz w Miami, nie wiedziała co brat robi i do tego kazał siedzieć im w hotelu i nigdzie nie wychodzić. Przynajmniej tyle że mieli w hotelu basen i był to jeden z najlepszych hoteli w mieście.
-Nie denerwuj się tak, wiesz przecież że jest zajęty- usłyszała cichy głos koło siebie i spojrzała w tamtą stronę. Wiedziała że jej przyjaciółka miała rację, ale denerwowało ją to że nikt nigdy jej nic nie mówił. Cieszyła się przynajmniej z tego że rodzicie Hinaty zgodzili się na to by dziewczyna wraz  z nią wyjechała do najbardziej prestiżowego gimnazjum za granicą by uczyła się wraz z nią, bo chyba by inaczej zwariowała.
-Wiesz że egzamin wstępny już pisałyśmy za granicą, jak nie pojawimy się na rozpoczęciu to nie pójdziemy tam, a wiesz że on zrobi wszystko byśmy tam nie poszły – powiedziała nieco zdenerwowana różowowłosa. Jej starszy brat uwielbiał kontrolować jej życie. Jedyne z czego się cieszyła w tej żeńskiej szkole przez trzy lata to w tym że żaden facet, nie miał tam wstępu. Nawet nie było tam żadnego nauczyciela płci męskiej. Wszystkimi nauczycielkami były kobiety. Ośrodek był wyposażony we wszystko co młodym kobieta potrzebne, akademiki były niedaleko szkoły. A wyjść z całej posesji można było tylko co drugi weekend za zgodą pisemną rodziców, a więc dziewczyny nie bardzo nawet jak miały spotkać się z rodzinami, nawet jakby specjalnie przyjechali je odwiedzić.
-Ubrałybyście się- usłyszały ostry ton głosu i obydwie odwróciły się w tamtym kierunku. Krótko przystrzyżony brunet stał nieopodal nich. Na sobie miał krótkie spodenki i bluzkę a na nosie okulary. Używał ich tylko do czytania wiec dziewczyny wiedziały że na pewno nie wypoczywa tylko pracuje. Jego czerwone oczy zlustrowały obie dziewczyny.
-Są wakacje, chcemy złapać jeszcze trochę opalenizny zanim wyślesz nasz na jakaś Antarktydę- warknęła Sakura patrząc na brata z żądza mordu w oczach. Nienawidziła tego że traktował ją ciągle jakby miała pięć lat. Była młodsza od niego o zaledwie cztery lata a zachowywał się niczym ojciec. Chłopak westchnął, ściągnął okulary z nosa i przeczesał włosy ręka. Jego siostra kątem oka patrzyła jak te wszystkie dziewczyny patrzą pożądliwym wzrokiem w kierunku jej brata.
-To będziecie miały jeszcze okazje, bo wracamy dopiero za cztery dni- westchnął. Wiedział że nie spodoba się to jego siostrze, czasami żałował że nie była tak spokojna jak jej przyjaciółka. Zastanawiał się dlaczego akurat ona odziedziczyła ten wybuchowy temperament.
-Więc pozwól chociaż nam się opalać- odezwała się ze zrezygnowaniem i wyminęła go zostawiając okulary przeciwsłoneczne na stoliku. Musiała się zanurzyć w wodzie bo inaczej zaraz się roztopi. Gdy tylko zniknęła w basenie chłopak usiadł na jej miejscu i upił łyk jej bezalkoholowego drinka.
-Pilnuj jej- powiedział w stronę Hinaty uśmiechając się do niej delikatnie. Tak odwzajemniła uśmiech i kiwnęła głową. Wiedziała że jej przyjaciółka czasami potrafiła być nieobliczalna…


I oto pierwsza notka, mam nadzieje że wam się spodoba i zachęci was chociaż trochę do czytania tego bloga. Zastanawiam się nad podaniem opisu bohaterów, ale zobaczymy jeszcze.

A no i pytanko do was drodzy czytelnicy. Czy ktoś z was potrafi robić nagłówki? Albo polecicie mi jakiś dobry blog gdzie na zamówienia robią nagłówki? Bo jak widać blog jak na razie jest początkujący i chciałabym na początek zając się nagłówkiem z góry dziękuje :*