Nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał. Przecież to
było skandaliczne, jak coś takiego w ogóle można było mu zrobić. Spojrzał
gniewnym spojrzeniem w stronę starszego brata i przeklął w myślach. Niestety
nie mógł wypowiedzieć tych słów na głos bo dostałby jeszcze szlaban do tego bo
jego matka sama pofatygowała się by przekazać jakże dobrą nowinę.
-Przecież nie jestem dzieckiem- powiedział najspokojniej
jak potrafił ciągle patrząc morderczym wzorkiem na brata, który uśmiechał się
delikatnie w jego stronę.
-Wiesz kochanie ż to dla twojego dobra- odparła matka patrząc
z miłością na młodszego syna. Wiedział że robiła to dla jego dobra, ale
dlaczego akurat teraz?
-Przecież już tyle razy byłem postrzelony, a ty dopiero
teraz to robisz?- zapytał z przekąsem. Wiedział że nie powinien krzyczeć na
matkę, ale nie potrafił pohamować swojej złości.
-Sasuke- upomniał go Itachi, ale został uciszony gestem
dłoni przez matkę. Mikoto uśmiechnęła się promiennie w stronę syna i wstała.
Podeszła do niego i ujęła jego twarz w dłonie.
-Wiesz że to naprawdę jest ciężkie być matką i siostrą
dla wszystkich? Musiałam was traktować jak innych, ale teraz muszę cię chronić,
nie mogę cię stracić, ani ciebie ani Itachiego. – powiedziała spokojnie patrząc
mu w oczy. Chłopak trochę się zmieszał bo matka rzadko ich wyróżniała, ale
wiedział że nie powinna tego robić dlatego nie miał jej tego za złe.
-Coś się dzieje?- zapytał już spokojniej. Kobieta
przeczesała delikatnie jego włosy i zaczęła powoli odchodzić…
-Itachi powiedz mu, jest już dorosły- po tych słowach
wyszła z salonu. Jako że nie było ich ojca w domu to ona musiała się wszystkim
zajmować i wcale nie miała lekko. Musiała przestać kierować się uczuciami
dlatego było jej ciężko i często pomagał jej starszy syn.
-Co jest?- zapytał ciekawy Sasuke odwracając się w stronę
brata, gdy matka opuściła salon. Itachi tylko westchnął i przeczesał dłonią
włosy. Wiedział że Sasuke nie był już dzieckiem, ale dla niego już na zawsze
pozostanie małym braciszkiem i nic tego nie zmieni.
-Po prostu domyślamy się kto mógł cię zaatakować, ale
Itachi wiedząc jaki jesteś porywczy nie chce ci o tym mówić- usłyszeli głos i
obydwoje odwrócili się w stronę wyjścia do kuchni. Stał tam brązowo włosy
chłopak i z delikatnym uśmiechem lustrował ich swoimi zielonymi tęczówkami.
-Jak to domyślacie się?- zapytał nie bardzo rozumiejąc.
-Ostatnio mamy małe zatarcia z pewnymi ludźmi i możliwe
że chcieli coś osiągnąć poprzez atak na ciebie, ale nie martw się szybko się z
tym uporamy i znów będziesz wolny- odparł znowu i wszedł w głąb salonu.
-A tym czasem póki co będziesz chodził wszędzie w
towarzystwie kolegów, albo jak matka powiedziała damy ci jakąś ochronę- dodał
starszy Uchiha patrząc jak wyraz jego młodszego brata z ciekawskiego zmienia
się w grymas.
-A no i odbierz w końcu ten telefon od Suigetsu bo mam
dość wysłuchiwania jego narzekań jak dzwoni na domowy- powiedział jeszcze
Sousuke i opuścił dwóch braci machając im na od chodne. Wziął jeszcze kilka
papierów ze stołu i już go nie było. Bracia przez chwilę w milczeniu patrzyli
jeszcze w miejsce, gdzie przed chwilą zniknął chłopak.
-Dobra, ale załatwcie to szybko- powiedział zrezygnowany
Sasuke wstając powoli z miejsca i krzywiąc się delikatnie czując ból w
ramieniu. Itachi patrzył na niego zdziwiony
-Jak to jest możliwe że jak ja bym ci to powiedział to
byś się ze mną kłócił i na pewno byś cos głupiego zrobił, a jak on ci to
powiedział to jesteś grzeczny jak baranek?- jego brat tylko uśmiechnął się pod
nosem i zaczął kierować się ku wyjściu z salonu. W drzwiach spojrzał na brata
ostatni raz
-Mimo wszystko Sou jest dużo straszniejszy – i on także
opuścił ów pomieszczenie.
Leżała na brzuchu i bacznie się przyglądała jak
dziewczyna która była jej niczym siostra próbuje się spakować. Chciała jej
pomóc, ale ciągle trwałą przy tym że poradzi sobie sama. Tak więc Ona leżała z
rękami pod brodą i podśmiechując się pod nosem patrzyła jak Hinata próbuje sama
zamknąć walizkę. W końcu opuszczały Miami i miały nareszcie udać się do
Japonii, gdzie nie były od rozpoczęcia nauki w gimnazjum. Nie mogła się już
doczekać by spotkać się z rodzicami, których tak rzadko widywała, chociaż wiedziała
że teraz nie będzie lepiej, gdyż oni też dużo pracują. W końcu czego się
dziwić, kiedy matka jest fotografem i robi zdjęcia modelką, a ojciec jest
szefem kuchni w jednej z najbardziej znanych restauracji. Ale mimo to będzie
bliżej nich, a przecież bycie blisko z rodziną mimo wszystko daje poczucie że
jesteśmy dla kogoś ważni, że mimo wszystko ktoś w naszym życiu nas potrzebuje.
-Na pewno ci nie pomóc?- zapytała jeszcze raz wstając z
łóżka. Wiedziała że odmówi dlatego najlepszym pomysłem było by nie pytać i od
razu jej pomóc. Gdy tylko granat włosa usiadła na walizce, Sakura ją zasunęła
co było dość dziecinnie proste.
-Nie wierze- wkurzyła się Hyuga i kopnęła walizkę.
-Mówiłam że tracisz sama tylko czas- westchnęła różowo
włosa. Hinata tylko przytaknęła. Stanęła naprzeciwko przyjaciółki i spojrzała
na nią od góry do dołu lekko się uśmiechając.
-Co jest?- zapytała Haruno widząc jak przyjaciółka ją
lustruje.
-Nie widzieli nas trzy lata jak myślisz poznają nas?-
zapytała z Nienacka nie spuszczając wzroku z przyjaciółki. Zdziwiło ją jej
pytanie, na które nie potrafiła odpowiedzieć od razu. Też się nad tym zastanawiała
w końcu osoby z którymi się zadawały trzy lata temu też na pewno się
pozmieniały. Ona sama widziała po sobie i Hinacie co czas robi z ludźmi.
Wyjeżdżając do stanów Hinata był cichą i grzeczna dziewczynką która nie
potrafiła postawić na swoim. Wstydziła się swojej osoby, a teraz? Może nie jest
jakimś strasznie odważnym człowiekiem, ale gdy coś wyprowadza ją z równowagi to
potrafi się odezwać, dalej jest nieśmiała, ale teraz potrafi normalnie
rozmawiać z ludźmi. Do tego gdy wyjeżdżały były płaskie jak deski, a teraz
Hinata ma czym oddychać tak samo jak i ona.
Sakura zaś nosiła jeszcze aparat na zęby i można powiedzieć że nie
należała do zbyt urodziwych ludzi. Ale czuła że to się zmieniło bo odkąd tylko
brat ją zobaczył to starał się je obie pilnować. Widziała jak faceci na nie
patrzą i chociaż to było dość fajne w końcu zwracać na siebie uwagę to coraz
bardziej ją to denerwowało.
-Boisz się że cię nie pamięta?- zapytała nagle Sakura
uwiadamiając sobie jedno. Na twarzy Hyugii pojawił się dorodny rumienieć, taki
który od razu utwierdził Haruno w jednym. Dziewczyna wciąż była zakochana od
lat w jednym i tym samym chłopaku. Uwielbiała to w niej, mimo wszystko
chciałaby móc tak kochać jak ona. Mimo rozłąki, mimo tego że nie widziała jego
uśmiechu to nadal go kochała, jedynego i niepowtarzalnego Naruto Uzumakiego.
-Gdybym była tylko troszkę odważniejsza- powiedziała
cicho pod nosem, a Sakura momentalnie uderzyła delikatnie swoim czołem o jej i
zatrzymała się tak patrząc jej prosto w oczy.
-Tylko idiota by nie zauważył tej miłości, jeśli nie
zauważy to znaczy że nic się nie zmienił i dalej jest tym głąbem z którym
będziesz- obydwie zaśmiały się i powróciły do pakowania ostatnich rzeczy jakie
miały, w końcu powinny być już na dole gdzie zapewnię niecierpliwie czekał na
nie Kouta.
Zdenerwowany siedział na krześle oparty o oparcie i
bacznie przyglądał się dziewczynie która stała przed nim. Zielone rozpuszczone
włosy miała w nieładzie, na twarzy wypisany grymas. Kilka zadrapań na policzku
i otarć. Lewa ręka była cala w krwi, ale nic się nie odzywała. Mimo bólu jaki
odczuwała wiedziała że nie może się odezwać. Była tylko pionkiem w tej grze i
dobrze o tym wiedziała. Czekała aż zostanie zbesztana, ale nic takiego jak na
razie się nie wydarzyło wiec nie wiedziała czego się spodziewać…
-Uderzając w ich środek nic nie osiągniemy, musimy zacząć
od gałęzi- powiedział mężczyzna wysokim tonem głosu i pierwszy raz odkąd weszła
do pokoju zamknął oczy i nie patrzył na nią. Przełknęła ślinę i próbowała stać
prosto co było strasznie trudne w stanie jakim się znajdowała. Nie sądziła że
ktoś będzie potrafił ją wytropić. Cieszyła się że mimo wszystko i tak z tego
wypadku wyszła z zadrapaniami, kilkoma
siniakami i możliwe że ze złamaną ręką a nie z gorszymi obrażeniami.
-Gałęzie?- zdziwiła si, gdyż nie bardzo wiedziała o co
chodzi jej szefowi. Zawsze była wybierana do zadań specjalnych i rzadko kiedy szwankowała,
ale to zadanie wymagało od niej więcej sprytu i odwagi niż dotychczas.
-Musisz po prostu usunąć coś ważnego, a ptaszek sam wleci
do klatki- powiedział zakładając palce i kładąc na nich brodę. Dziewczyna tylko
delikatnie się uśmiechnęła , ukłoniła po czym opuściła pomieszczenie. Musiała się
opatrzyć po czym jak najszybciej chciała się zabrać do zbierania informacji.
Mimo iż uwielbiał czuć wiatr we włosach rzadko kiedy jeździł
motorem, przeważnie wybierał samochody. Uwielbiał żartować, a mimo to zawsze
bywał poważny, kochał rodzinę, a mimo wszystko trzymał ich zawsze na dystans.
Miłość, szczęście, zawsze chciał doświadczyć tych uczuć, ale nigdy nie potrafił
się otworzyć na ludzi. Bał się że może zostać zraniony, bał się że może tym zranić
innych. W swoim życiu widział już nie jedną śmierć i mimo że sam wybrał taką
drogę to nie chciał by przez jego wybory cierpieli jego bliscy. Kątem oka
spojrzał na pudełko jakie się znajdowało na siedzeniu obok i delikatnie się
uśmiechnął. Tak długo jej nie widział i nareszcie nadszedł czas by się z nią
spotkać. Tęsknił za nią i jej żywiołowością. Zawsze tętniła życiem i potrafiła
wywołać w nim jakieś emocje. Była jedyną osobą która go rozumiała i zawsze była
po jego stronię. Dojechał na lotnisko i szybko opuścił samochód trzaskając drzwiami.
Wiedział że samolot pewnie już wylądował, ale nie mógł wcześniej wyrwać się z
pracy. Spojrzał na zegarek i przeklął w myślach. Dostanie mu się ochrzan za
spóźnienie, ale wiedział że zaraz zostanie mu to wybaczone. Gdy tylko znalazł się
na lotnisku jego wzrok przykuły różowe kosmyki włosów. Na jego twarzy znów
pojawił się uśmiech.
-Sakura- krzyknął delikatnie i pomachał w stronę
dziewczyny która właśnie odwracała się w jego stronę. Musiał przyznać że nie
spodziewał się tego. Dziewczynka która opuszczała Japonię na pewno tak nie
wyglądała. Dziewczyna była ubrana w obcisłe czarne leginsy i szary top, a na
nogach miała sandałki. Ubrania miała tak dopasowane iż było widać że dziewczyna
ma świetną figurę i nie mały biust. Włosy miała spięte w koński ogon, a na
twarzy widniał szeroki uśmiech.
-Sou-nii- krzyknęła i zaczęła biec w jego stronę. Gdy
tylko wpadła w jego ramiona przytulił ją mocno do siebie. Była taka drobniutka
w jego ramionach. Chwycił ją za ramiona i przyjrzał się jej warzy. Naprawdę
wyładniała i w życiu by nie powiedział że jego siostra właśnie będzie zaczynać
liceum.
-Ale wyrosłaś- powiedział głaszcząc ją po policzku. Była
dla niego niczym gwiazdka w oku.
-Witaj Sou- spojrzał w bok i cicho zagwizdał widząc
przyjaciółkę siostry. Ona także się zmieniła i to strasznie, ale Hinata zawsze
była śliczna dla niego.
-Wy na pewno się tam uczyłyście, a nie próbowałyście stać
się dorosłe?- zapytał żartobliwie czochrając Hinacie włosy i całując ją w
policzek. Obie się cicho zaśmiały patrząc na siebie.
-Gdybyś chociaż raz je odwiedził to byś wiedział-
usłyszeli chłodny głos i nim się obejrzeli Kouta minął ich nawet nie zatrzymując
się by porozmawiać z bratem. Sousuke tylko uśmiechnął się smutno. Wiedział że
na to zasłuż , a mimo wszystko miał nadzieję że kiedyś brat mu wybaczy. Pomógł
dziewczyną z walizkami i razem ruszyli w stronę samochodu. Było dopiero
południe , ale wiedział że na pewno są zmęczeni po locie. Każda na pewno chciała
spędzić ten czas z rodziną w końcu do stanów jest trochę daleko wiec nie mogli
ich za często odwiedzać, a jutro już zaczyna się szkoła.
Nie mógł uwierzyć że już całe wakacje przeleciały.
Jeszcze pamięta jak wyprawiał swoje osiemnaste urodziny, jak robił prawko na
motor i samochód, a teraz? Siedzi z kumplami i narzeka że już jutro znów zacznie
się nauka. Tym razem było jeszcze gorzej bo to już ostatnia klasa i trzeba
będzie jeszcze bardziej się przyłożyć do nauki. A do tego wszystkiego zawsze na
początku roku szkolnego muszą wymyślić coś głupiego.
-Co wy na to, żeby w tym roku pierwszakom powiedzieć że jeśli
chcą dołączyć to muszą np. zdobyć stanik dyrektorki?- z zamydleń wyrwało go
pytanie Suigetsu który bujał się na krześle i głupio uśmiechał do wszystkich.
Wiedział że chłopak nigdy nie miał najmądrzejszych pomysłów, ale nie wiedział
ze stać go na wymyślenie jeszcze większej głupoty.
-Zawsze palniesz coś głupiego, po prostu niech przekonają
do siebie Sasuke i po sprawię- odparł Jugo dalej grając w PSP i nawet nie zaszczycając
kolegi spojrzeniem.
-Nie mieszajcie mnie do tego –odparł karooki zmęczonym
głosem. Był teraz liderem szkolnej grupy Akatsuki, ale nigdy jakoś nie
obchodziło go to kto będzie do niej należał, byle tylko niepotrzebnie mu w
tyłek nie wchodzili i mogli sobie być. Do tego doszło że będzie musiał wybrać
nowego lidera pod koniec roku co było strasznie denerwujące.
-Myślisz że tym masz źle- każdy spojrzał w stronę jęczącego
blondyna, który siedział na swoim łóżku i przytulał poduszkę. W jego oczach
było widać skruchę jak i smutek. Chłopak wyglądał jakby miał się zaraz
rozpłakać. Chociaż nikt mu się nie dziwił. Przez ostatni jego wybryk z Uchihą
rodzice uziemili go do odwołania i musiał siedzieć w domu. Nie mógł nigdzie wychodzić
i tylko tyle że koledzy mogli go odwiedzać. Dodatkowo matka kazała mu po
godzinie dziennie pomagać albo jej albo ojcu. Naruto oczywiście wybierał ojca,
bo mimo iż papierkowa robota nie należała do najprzyjemniejszych to u ojca na
pewno nie narazi się na to że dostanie mu się przez głowę.
-To żeby was rozluźnić proponuje zrobić imprezkę, wpadną
jakieś laseczki i na pewno poczujecie się lepiej- krzyknął uradowany Suigetsu mając
nadzieje że jego pomysł poprawi kolegą humor.
-Jest początek roku szkolnego, a ty już pierwszego dnia
chcesz robić imprezę? Chcesz żebym dostał dożywocie?- żachnął się Naruto gryząc
róg poduszki.
-Poza tym nie każdy potrzebuje od zaraz przelecieć jakąś
laskę jak ty – dodał Jugo odkładając grę na bok i w końcu patrząc na kolegów.
-No weźcie, pierwszaczki będą, któraś na pewno da się zaciągnąć
na sale gimnastyczną- brnął dalej Hozuki szczerząc się przy tym.
-Jeśli jakieś przyjdą- powiedział smutny blondyn.
-Nie kracz, w tym roku na pewno jakaś przyjdzie- warknął Suigetsu.
Ich liceum było znane z brutalności. Jego poziom był bardzo wysoki i trzeba było
mieć dobre oceny by się do niego dostać i w nim utrzymać, ale większość uczniów
która tam przychodziła to chłopcy próbujący mieć jakąś styczność z gangami.
Dlatego mimo iż wysokich progów dziewczyny raczej mijały to liceum szerokim
łukiem. Jeśli już jakaś przyszła to przeważnie było to jedna dziewczyna lub
dwie na klasę przez co szkoła mogła wyglądać niczym męskie liceum.
-Okej, więc jeśli jakaś przyjdzie to zaklepuje ją- znów uniósł
się szczęśliwy Hozuki, a jego koledzy tylko westchnęli z rezygnacją. Wiedzieli
że nie dadzą rady już zmienić swojego przyjaciela. Uwielbiał bawić się
dziewczynami przez co czasami i oni mieli problemy. Ale mimo wszystko był jedyny
w swoim rodzaju i nie mogli by go zamienić na nikogo innego.
Jak narazie wiem że rozdziały nie są zbyt ciekawe, ale poczekajcie jeszcze trochę, a obiecuję że już w następnym wydarzy się coś ciekawszego. Mam nadzieje że dotrwacie ze mną do końca tego opowiadania :*