Nastał kolejny dzień, słońce już dawno było poza
horyzontem, ale dzisiejszy dzień wcale nie był taki ciepły. Z dnia na dzień
robiło sie coraz zimniej. Nie spał, leżał cicho oddychając i myślał o wszystkim
i o niczym. Patrzył w sufit, jednak myślami był, jakby poza tym pokojem. Kątem
oka spojrzał na śpiącą twarz dziewczyny, która jak gdyby nigdy nic spała przy
jego boku niczym się nie przejmując, co denerwowało go jeszcze bardziej. Nie
byli już dziećmi, a ona mimo wszystko nie bała sie wczoraj zasnąć w jego pokoju
i do tego jeszcze z nim w łóżku. Oczywiście, że nic by jej nie zrobił, ale
mogłaby trochę wyczuć, że mimo wszystko jest on już dorosłym mężczyzną i trochę
bać się zasypiać obok niego. Westchnął, po czym delikatnie się podniósł do
pozycji siedzącej tak by nie budzić dziewczyny. Dłonią powoli zgarnął jej
kosmyki z policzka i przeklął na siebie w myślach. Wczorajsze rany były dość
widoczne na jej twarzy, ale gościł też na niej spokój. Nie może pozwolić by
znów cierpiała, tym razem obiecał sobie, że nie ważne, co sie stanie, nie pozwoli
by ktoś ją znów skrzywdził. Wstał i zaczął po cichu kierować sie w stronę
wyjścia z pokoju. Był głodny i chciało mu sie pić, a przy okazji mógłby i jej
zrobić cos do jedzenia.
-No przecież ci mówię, że nigdzie jej nie ma!- Usłyszał
dobrze mu znany głos dochodzący z kuchni. Zmarszczył brwi zastanawiając się, co
może sie tam dziać i przyspieszył kroku. Gdy tylko znalazł sie w kuchni, zastał
tam swojego brata oraz brata Sakury. Obu dwoje spojrzeli na niego, gdy tylko
wszedł do kuchni.
-Czego sie tak wydzieracie z samego rana?- Zapytał
spokojnie podchodząc do lodówki.
-Po pierwsze nie z samego rana, a po drugie, Sakura miała
spać u mnie dzisiaj nigdzie jej nie ma- odparł już trochę bardziej spokojnie
Sousuke, ale mimo wszystko widać było, że jedno złe słowo i może naprawdę
wybuchnąć.
-Aż dziwne, że nie zauważyłeś tego wcześniej- odparł znów
spokojnie karooki, nie rozumiejąc, o co tyle szumu, jednak po chwili odwrócił
się w stronę dwóch starszych i spojrzał na nich zaskoczony.
-Co?- Zapytał zdezorientowany tym razem Itachi.
-Nie mów, że nie wiesz, gdzie wczoraj poszła?- Ledwo te
słowa mu przeszły przez gardło, bo jeśłi, obydwoje się dowiedzą, że dziewczyna
spała u niego w pokoju to już wiedział, że może pożegnać sie z życiem.
-Sasuke?- Sou spojrzał na niego poważnie, a ten tylko
westchnął, po czym ruszył w kierunku swojego pokoju, a chłopaki zaraz za nim.
Gdy tylko otworzył drzwi, brat dziewczyny od razu tam wparował, po czym stanął
w bezruchu. Zdziwił tym trochę pozostałą dwójkę, która także weszła do pokoju i
już zrozumieli. Dziewczyna spała sobie najlepsze w łóżku chłopaka, jej włosy
były porozrzucane po poduszce, kołdra leżała praktycznie na podłodze, a
dziewczyna miała przykrytą tylko jedną nogę i spała praktycznie na samym środku
łóżka.
-Nim dostanę ochrzan Sou, nawet jej nie dotknąłem, uśpiła
się tu wczoraj jak przyszła porozmawiać, a tak przy okazji to współczuje jej
przyszłemu chłopakowi, skoro ona tak się rozpycha- Itachi z Sousuke spojrzeli
po sobie i westchnęli ciężko. Nic nie mogli na to poradzić.
-Sakura!- Krzyknął, zieloonoki, a dziewczyna leniwie
uniosła swoje powieki i zaspanym wzrokiem spojrzała na mężczyzn stojących w
pokoju.
-Sou mówiłam żebyś pukał zanim wejdziesz do mojego
pokoju- powiedziała zaspana podnosząc się z łóżka i przecierając oczy.
-Tylko, że to moje łóżko- odezwał się młodszy Uchiha
patrząc na nią. Nie mógł oderwać od niej wzroku, wiedział, że to nie stosowne,
ale gdy była taka zaspana i gdy wyglądała tak seksownie, nie mógł się
powstrzymać. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona, po czym rozejrzała się
po pokoju i westchnęła. Znowu to zrobiła, znowu zasnęła tutaj jak kiedyś, ale
nic na to nie mogła poradzić, czuła sie tutaj taka bezpieczna i wolna.
Uwielbiała zasypiać w pościeli Sasuke, uwielbiała czuć jego zapach i jego
obecność. Nic nie mogła poradzić na swoje uczucia, przecież nie mogła ich
zmienić od tak, mimo że próbowała je ukrywać odkąd tutaj wróciła zza granicy,
to nie bardzo jej to wychodziło.
-Eh nie ważne, po prostu wstawaj i odwiozę cię do domu-
powiedział Sou, po czym wyszedł z pokoju, a za nim dalej zdziwiony starszy
Uchiha. Sasuke jednak został i ciągle się jej przyglądał.
-Długo tak będziesz jeszcze na mnie patrzył?- Zapytała
wstając z łóżka i rozciągając się.
-Zastanawiam sie czy powinienem cię teraz pocałować, czy
raczej zapomnieć o tym, co powiedziałaś wczoraj- odparł spokojnie i delikatnie
się uśmiechnął widząc jak na twarzy dziewczyny pojawia się delikatny rumieniec.
-Byłam wczoraj zmęczona i mogłam mówić brednie- odparła
szybko.
-Ale jak byłaś młodsza to często zdarzało ci się to
mówić- znów ją przyparł do muru słowami. Dziewczyna jednak wiedziała jedno, nie
mogła. Uśmiechneła sie smutno w jego stronę, po czym go minęła, jednak nim
wyszła z jego pokoju zatrzymała się i spojrzała na niego smutno.
-Niestety ja nie mogę dać nikomu szczęścia, tylko ból- po
tych słowach zostawiła zaskoczonego chłopaka samego w pokoju. Nie wyszedł za
nią, nie zapytał, co to znaczyło. Wiedział ze nawet gdyby ją teraz złapał to
dziewczyna i tak by mu nie odpowiedziała, o co jej dokładnie chodziło. Zostało
mu jedynie czekanie, na to czy kiedyś mu powie.
Odkąd wróciła do domu to nie mogła się pozbyć swojej
matki oraz Hinaty. Obydwie biegały koło niej jak dwie osy, które próbują ją użądlić.
Nic nie mogła sama zrobić, miała siedzieć albo leżeć, nawet do ubikacji
ledwością ją samą puszczały. Największy ubaw z tego wszystkiego miał Kouta,
który od wczoraj dziwnie się zmienił. Myślała, że to raczej on będzie tym,
który będzie się o wszystko bał, jednak nie. Zachowywał się raczej tak jak Sou,
tylko taka bardziej uśmiechnięta wersja. Pozwalał jej na wszystko i starał się
uspokajać matkę.
-Nie mów mi, co mam robić, gdybym wiedziała, że znów się
to tak skończy to...
-Nic byś nie zrobiła, nie masz wpływu na to, zresztą to
nie jest wina Sasuke, ani nikogo, tylko moja. Gdybym była bardziej ostrożna nic
takiego by się nie stało- odparła ostro Sakura, która miała juz serdecznie dość
słuchania matki o klanie Uchiha i tego, że każde dziecko chcą jej zabrać.
-Kochanie, nie chodzi mi o to, że ja ci zabraniam sie z
nimi widywać, wiesz, że są też dla mnie ważni, bo Mikoto była moją przyjaciółką
w szkole, ale Sou nie odzywa się do nas w ogóle, Kouta tam dołączył, mimo że
jest w domu to czuję jakby go nie było, a ty, mimo iż wiem, jakim uczuciem go
darzysz to nie chcę cię stracić- odparła zatroskana matka patrząc córce głęboko
w oczy.
-Mamo, wujek zaproponował mi bym wyszła za Itachiego, ale
odmówiłam- każdy spojrzał na nią zdziwiony, a najbardziej Kouta, który o niczym
nie wiedział, mimo tego nie odezwał się słowem, bo wiedział ze to chyba nie wszystko.
Kaede dotknęła delikatnie policzka córki i uśmiechnęła się.
-Ponieważ to nie tego Uchihe kochasz- tym razem ton jej
głosu był spokojny. Sakura przełknęła ślinę i kiwnęła głową, po czym się cicho
zaśmiała.
-Ponieważ umieram- po tych słowach każdego zamurowało.
Hinata zacisnęła pieści na spódniczce i spojrzała na swoje kolana. Nie
potrafiła znieść przyjaciółki w takim stanie, chciałaby zawsze widzieć ten jej
uśmiech na twarzy, słuchać jej docinek. Nie potrafiła sobie wyobrazić, że
kiedyś w jej życiu może zabraknąć tego uśmiechu, jej osoby.
-Kochanie nie mów tak
-Ale to prawda mamo, po co mamy sie oszukiwać, zresztą
nie możemy się teraz smucić, kiedy mamy tak dobre nowiny- jej wyraz twarzy
momentalnie się zmienił, gdy spojrzała na Hinatę i uśmiechnęła sie szeroko.
-Hę?- Zdziwiła się biało oka patrząc zdziwionym
spojrzeniem na przyjaciółkę.
-Mnie wujek pytał o Itachiego, ale słyszałam też o
Naruto- tym razem to Sakura się zdziwiła, gdy jej przyjaciółka nagle
posmutniała.
-Ah, więc już wiesz- zacisnęła piąstki i uśmiechnęła sie
smutno.
-Hinata?
-Pan, Minato proponował ojcu, abym została narzeczoną
Naruto, ale ojciec się nie zgodził. Powiedział, że nie może tak ważnej więzi powierzyć
komuś takiemu jak ja, wiec zaproponowałby Naruto-kun zaręczył sie z, Hanabi,
która jest pewna swego. Nie było go tam, ale jego ojciec nie miał nic
przeciwko- po tych słowach Sakura nie wiedziała, co powiedzieć. Przygryzła
dolną wargę i przeklęła w myślach na ojca przyjaciółki. Nic do niego nie miała,
ale denerwowało ją to, że w ogóle w nią nie wierzył.
-Hinata, jestem pewna, że Naruto sie na to nie zgodzi- po
tych słowach chciała wstać i przytulic przyjaciółkę, ale poczuła jak jej sie
zaczyna kręcić w głowię, chciała znów usiąść, ale zrobiło jej sie momentalnie
niedobrze, obraz jej sie zaczął zamazywać. Słyszała jak ktoś krzyczy jej imię,
ale nawet nie była pewna, kto to był. Czuła jakby spadała, po czym nastąpiła
ciemność.
Był zdenerwowany, nie rozumiał jak w takiej sytuacji jego
brat mógł mięć wyłączony telefon. Wiedział, że w takim stanie nie powinien
wsiadać za kierownice, ale nie potrafił sie teraz uspokoić. Mknął przez ulice
miasta mając w głowię tylko tą jedną scenę, która wydarzyła się dziś w jego
domu. Dlaczego nikt nie zapytał sie jej jak się czuje? Dlaczego nie pomyśleli o
tym od razu żeby zabrać ją do szpitala na jakieś badania? Przecież to było oczywiste,
że cos takiego może się wydarzyć, w końcu jej organizm był osłabiony, a ona
sama dużo przeżyła. Gdy tylko dojechał pod rezydencje Uchiha, nawet nie patrzył
gdzie parkuje, wysiadł szybko z samochodu i wbiegł do domu. Wiedział, gdzie go
szukać, skoro miał wyłączony telefon to mógł sie znajdować tylko w jednym
miejscu. Na salę ćwiczeń wbiegł natychmiast, czym zwrócił na siebie uwagę.
Głośno dysząc podszedł do Sou i złapał go za ramię.
-Sakura- wyszeptał patrząc wyczekującą na brata, który
jakby na początku nie załapał.
-Co sie stało?- Po chwili jednak do niego dotarło, że
musi być coś nie tak skoro jego młodszy braciszek tak sie tutaj śpieszył. Dwóch
braci Uchiha jednak sie nie odzywało, siedzieli w ciszy przysłuchując się
rozmowie dwóch braci Haruno.
-Zemdlała, jest w szpitalu- odparł już nieco spokojniej,
ale jego uścisk wcale nie zelżał.
-Przestraszyłeś mnie! Zdarzało sie to już przecież- Sou odetchnął
jakby z ulgą, jednak Kouta znów nim potrząsnął.
-Nie rozumiesz?! Jest gorzej, ona nie chce się zgodzić na
leczenie, a jeśli tego nie zrobi to...- Nie potrafił tego powiedzieć, nie mógł wypowiedzieć
tego słowa, które od kilku lat chodzi mu po głowię. Zielonooki jakby zamarł,
żadne słowa do niego teraz nie docierały. Jego świat miałby sie teraz zawalić? Teraz,
kiedy myślał zę wszystko może się ułożyć? Wczoraj ją uratował, a teraz miałby
ją stracić? Ruszył nic nie mówiąc przed siebie, jednak zaraz za nim ruszyła
reszta.
-Sousuke?- Tym razem odezwał się Itachi, dotrzymując mu
kroku, chciał sie dowiedzieć, co sie stało.
-Wiesz, dlaczego Sakura odmówiła twojemu ojcu? Dlaczego
nie chciała za ciebie wyjść, ani za nikogo z Uchihów?- to pytanie wybiło go z
tropu, jednak Sasuke dokładnie sie przysłuchiwał tej rozmówię, mimo że nie
pokazywał tego po sobie, bardzo chciał znać odpowiedź na to pytanie.
-Nie mam pojęcia- odparł zdezorientowany Uchiha. Sou
jednak nic więcej nie odpowiedział tylko parł przed siebie. Sasuke ani na
chwilę sie nie zatrzymał, chciał znać odpowiedź na to pytanie i nic mu teraz w
tym nie mogło przeszkodzić.
Stał niczym wryty przed tymi drzwiami i uważnie przyglądał
się napisowi nad nimi. Teraz w jego głowię jakby wszystko zaczynało się
układać, jednak nie miał odwagi, by przekroczyć ten próg. Wszyscy już dawno pewnie tam byli, jednak on
zatrzymał sie w tym miejscu. Zacisnął mocniej pieści i zamknął oczy. Dlaczego
wszystko musi się w życiu sypać? Przecież teraz, gdy uświadomił sobie, że chce
ją chronić, że chce by była blisko niego oni robią mu taki numer. Spojrzał
ostatni raz na napis, który widniał nad drzwiami, po czym ruszył przed siebie.
Rozglądał się po salach, widok tych wszystkich dzieci, dorosłych przyprawiał go
o dreszcze. W końcu znalazł jej salę. Widział ja przez szybę, uśmiechała się do
wszystkich, jednak oprócz na jej twarzy u nikogo innego uśmiech nie gościł.
Zacisnął mocniej pięści.
-Sakura musisz się poddać leczeniu, nie możesz sie
poddawać!- Krzyknął Sou wyrywając go z letargu. Spojrzał na wszystkich i
uświadomił sobie coś. Przecież nie przyszedł tu rozczulać sie nad sobą, musi
jej dać powód, dla którego musi uwierzyć.
-Nie chcę, przez chemię, będę wyczerpana, będę musiała spędzić
dużo czasu w szpitalu, a i tak nie wiadomo czy się uda, chcę sie Cieszyc resztą
życia, a nie leżeć tutaj czekając na cud, który sie może nie wydarzyć- odparła
pewna swego. Nikt nie mógł uwierzyć w to, co słyszy, była taka pewna siebie,
ale każdy już rozumiał, że ona, jako jedyna się pogodziła z tym, że umrze.
-Jesteś idiotką- usłyszeli zimny ton głosu i każdy
spojrzał w stronę drzwi, gdzie stał brunet z założonymi rękoma na piersi.
-Sasuke?- Zdziwiła się widząc go tu, tak bardzo nie
chciała mu mówić o swojej chorobie, ale teraz to nie miało już znaczenia,
przynajmniej już wie, a ona nie musi tego ukrywać. Podszedł do niej bliżej, a
jej matka zrobiła mu miejsce by mógł stanąc przy jej łóżku, jednak chłopak nie
usiadł na krześle tylko zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał. Nachylił sie
nad dziewczyną i mocno wpił się w jej usta. Każdy stał niczym zamurowany
przyglądając się tej scenie, jednak nikt się nie odezwał.
-Jesteś idiotką, jeśli myślisz, że teraz pozwolę ci tak
po prostu mnie zostawić. Zjawiasz się znów nagle w moim życiu, kiedy już
przyzwyczaiłem się do twojej nieobecności, trujesz mi życie sobą, wypełniasz
każdy dzień i tak po prostu chcesz sobie odejść? Myślisz, że jesteś pępkiem
tego świata? Że tak po prostu możesz odejść zostawiając każdego, kto cie kocha,
bo nie chce ci się już walczyć. Nie mogę uwierzyć w to, że jedyna dziewczyna,
która coś w moim życiu znaczy, jest takim słabeuszem. Po tym, co wczoraj
powiedziałaś chcesz tak po prostu uciec? Powinnaś brać odpowiedzialność za
swoje czyny i kochać mnie do końca swojego życia, powinnaś walczyć o to żeby
spędzać każdą minutę ze mną, a nie poddawać sie!- Nikt się nie odzywał, każdy
patrzył jak Sasuke nachyla sie nad dziewczyną i krzyczy na nią. Widzieli jak w
jej oczach pojawią się łzy, jednak nikt nie zareagował.
-Będę słaba
-Więc ja będę twoją siłą
-Będę łysa
-Dla mnie będziesz piękna tak samo jak teraz, jeśli tylko
będziesz się uśmiechać.
-Mogę mieć humory, mogę płakać, wydzierać sie
-Więc będę tym, który będzie cie uspokajał i pocieszał-
po tych słowach dziewczyna wybuchłą płaczem wtulając głowę w poduszki. Jednak
nikt nie próbował jej uspokoić, tylko Sasuke pogłaskał ja po głowię i
uśmiechnął się delikatnie. Wiedziała, że nie mozę się poddać, a mimo to myślała
tylko o sobie, przecież gdyby odeszła ona nic by nie czuła, ale nie pomyślała o
innych o tych, których zostawi. Zapłakanym spojrzeniem spojrzała na Sasuke i uśmiechnęła
się przez łzy.
-Więc będę walczyć- po tych słowach każdy sie uśmiechnął
i odetchnął z ulgą, wciąż była nadzieja na lepsze jutro, na to, że dziewczyna
jednak sie nie podda i będzie walczyć, aż w końcu któregoś dnia może wygra z tą
chorobą. Każdy się cieszył, jednak to co miało wydarzyć sie później było dużo
gorsze niż każdy mógł sobie to wyobrazić.
Może nie jest najdłuższa ta notka, ale przynajmniej coś jest. W wolnym czasie staram sie zawsze cos napisać, ale nie zawsze mi to wychodzi. Mam nadzieję że chociaz troszkę się wam podoba i że cierpliwie będziecie czekać na kolejną :)
kiedy pojawi sie nowy rozdział .?
OdpowiedzUsuń